Thursday 9 October 2014

Niebieska Essaouira/ Blue Essaouira

Dziś zabiorę Was do uroczego portowego miasteczka w Maroku, które zdecydowanie jest na razie naszym ulubionym miejscem, które odwiedziliśmy podczas naszej pierwszej tygodniowej wyprawy do Maroka (mam nadzieję, że kiedyś uda nam się zwiedzić północ).


Today, I will take you on a short tour of a charming port town. I know we still have a lot to see in Morocco and we’ve just visited 4 places, but so far Essaouira would be our top choice.  


A pomyśleć, że do Essaouiry prawie nie dotarliśmy, bo początkowy plan podróży jej nie obejmował. Nuno kręcił nosem i chciał spędzić więcej dni na pustyni lub w Marrakeszu i był przeciwny wybrzeżu. Na szczęście uległ moim namowom. I całe szczęście (innymi słowy, znowu się okazało, że miałam rację), bo biało-niebieskie miasteczko nad Atlantykiem nas uwiodło. Może przez fakt, że w końcu mogliśmy się wyluzować po pobycie w chaotycznym i momentami przytłaczającym Marrakeszu? Albo Nuno poczuł wzywanie rodaków, którzy kilka wieków temu (oszczędzę Wam szczegółów, od tego macie wikipedię) zamieszkiwali Essaouire, zwaną wtedy Mogador? A może to widok na plażę i ocean tak nas zrelaksował? 


Funny story… We almost didn’t go to Esaouira, as it was not included in our oinitial itinerary.  Nuno preferred to spend more days in the desert or in Marrakech and was against travelling to the coast. I can be persistent. And stubborn. So eventually he agreed with me and once again it turned out that I was right, because the blue and white town on the Atlantic seduced us. There are few possible reasons why it happened and why it happened so fast. Maybe it was the fact that we were able to totally chill out? And believe me, we needed it after staying in chaotic and sometimes overwhelming Marrakech. Or Nuno felt his ancestors calling him? As few centuries ago (I will spare you the details, you have wikipedia for that) Portuguese lived here, or rather in Mogador as it was called back then.  


Bo chyba nie fakt, że spaliśmy w super ekskluzywnym hotelu i wypoczęliśmy kilka godzin wygrzewając się na basenie na dachu? Nuno uparł się tym razem i nie chciał dać się przekonać, że wydanie na 2 noce w hotelu więcej niż wydaliśmy na pozostałe noclegi nie jest najlepszym pomysłem. Chciał hotel z basenem z widokiem na ocean i tylko jeden hotel spełniał te warunki. Hotel z portierem w uniformie i recepcjonistką, która nie ukrywała zdziwionego spojrzenia, jak zobaczyła nas z naszymi plecakami i zupełnie nie pasowaliśmy jej do obrazu typowych turystów, którzy się w tam zatrzymywali. Przez chwilę czułam się trochę nie na miejscu, ale Nuno stwierdził, że w sumie fajnie, że umiemy zjeść w restauracji z gwiazdą Michelina lub na straganie, gdzie jesteśmy jedynymi turystami, że śpimy czasem gdzie popadnie, a czasami w luksusowych warunkach.


Or was it a soothing view of the beach and sound of the ocean? Well, it also could be the super exclusive hotels and hours we spend by the pool on the roof. Nuno insisted on this accommodation choice and couldn’t be convinced that spending on 2 nights stay more than we spent on the remaining night is not our style. He wanted a hotel with a swimming pool overlooking the ocean and there was only on hotel meeting those conditions. A hotel with a doorman in uniform and receptionist, who didn’t even try to hide the surprised look when she saw us with backpacks in the lobby. For a moment I felt a bit out of place, but I was influenced by Nuno’s attitude. He believes that we are totally cool in all situations: when we eat in a Michelin star restaurant or at the food stall we are the only tourists… I kind of agree with that.


Po krótkim odpoczynku, czas na zwiedzanie. Zaczęliśmy od Medyny. Medyna, jak medyna. Po zobaczeniu jednej, wszystkie są do siebie podobne. Diabeł tkwi w szczegółach. W Essouira to niebieskie elementy dekoracyjne zwróciły naszą uwagę. I wszędobylskie koty, których jest pełno, bo rybacy dokarmiają je resztkami.


After a short rest, it was time to explore. We started in the Medina. Well, what can I say here, after seeing one, they all look alike. The difference is in the details. In Essouira it was blue decorative elements that  kept our attention. And the omnipresent cats, fishermen  that give them leftovers may have something to do with that.


Szliśmy trochę bez celu, co w labiryncie wąskich uliczek jest chyba najlepszym rozwiązaniem, jak chcieliśmy dojść w konkretnie miejsce, to i tak zawsze się kilka razy gubiliśmy. W tym cały urok i nie warto się przejmować. Take it easy. Idealnie wpasowaliśmy się w hipisowską (podobno) atmosferę miasta.


We wandered around, which is probably the best solution in the maze of narrow streets. When wanted to reach  exact place, we would always end up lost few times. That's the charm of medina and you should just accept it. Take it easy. Adapt hippie atmosphere of the city.


Nuno całe prawie życie mieszkał nad oceanem. I ciągnie go to wody, więc nie było wyjścia, nie mogłam za długo przyglądać się kolorowym straganom z ceramiką i innym rękodziełem, przyprawom poukładanym w idealne kopczyki czy lokalnym przysmakom. Spacer po plaży był kolejnym przystankiem. A raczej przystankami na zanurzenie się w wodzie i pływanie. Woda to kolejny przykład, że przeciwieństwa się przyciągają, bo Nuno może spędzać godziny pływając, a dla mnie plaża to synonim czytania. I mimo, że w turystycznym kurorcie, jakim niewątpliwie stała się Essauira w ostatnich dekadach, widok Europejek w bikini nie jest już szokujący, wolałam zostać na brzegu w mojej długiej hipisowskiej spódnicy w kwiaty i kindlem. Inną opcją mogłaby być przejażdżka wielbłądem. Ale to już zupełnie nie moja bajka.  


Nuno lived almost all his life by the ocean. When he sees the sea or the ocean, he is lost for hours. I couldn’t spend hours looking at colorful stalls in the souk, choosing which color of ceramic plate or bowl would be the best for our kitchen. We had to reach the beach asap. Not that I complained, as I love walking on the beach. In this case it was a walk with endless stops for swimming. In our case, water is one if the examples that opposites attract.  Nuno can spend hours swimming, and for me is beach means reading. Essouira is without a doubt a popular tourist resort and nobody is shocked anymore to see European women in bikinis, I preferred to stay in my long hippie flower skirt and Kindle. The other thing to do could be to ride on a camel. But that’s just not my cup of tea.


W kolejnym poście zabiorę Was na targ rybny na sardynki. I do portu. I do twierdzy Kasbah de la Skala.

In the next post I will take you to the fish market. And to the port. And the fortress Kasbah de la Skala.

2 comments:

kasia z Agua de Coco said...

Jak slodko, wielblad nadmorski:)))

Unknown said...

Nie wiem jak mu smakowała morska woda :)

Post a Comment

Thursday 9 October 2014

Niebieska Essaouira/ Blue Essaouira

Dziś zabiorę Was do uroczego portowego miasteczka w Maroku, które zdecydowanie jest na razie naszym ulubionym miejscem, które odwiedziliśmy podczas naszej pierwszej tygodniowej wyprawy do Maroka (mam nadzieję, że kiedyś uda nam się zwiedzić północ).


Today, I will take you on a short tour of a charming port town. I know we still have a lot to see in Morocco and we’ve just visited 4 places, but so far Essaouira would be our top choice.  


A pomyśleć, że do Essaouiry prawie nie dotarliśmy, bo początkowy plan podróży jej nie obejmował. Nuno kręcił nosem i chciał spędzić więcej dni na pustyni lub w Marrakeszu i był przeciwny wybrzeżu. Na szczęście uległ moim namowom. I całe szczęście (innymi słowy, znowu się okazało, że miałam rację), bo biało-niebieskie miasteczko nad Atlantykiem nas uwiodło. Może przez fakt, że w końcu mogliśmy się wyluzować po pobycie w chaotycznym i momentami przytłaczającym Marrakeszu? Albo Nuno poczuł wzywanie rodaków, którzy kilka wieków temu (oszczędzę Wam szczegółów, od tego macie wikipedię) zamieszkiwali Essaouire, zwaną wtedy Mogador? A może to widok na plażę i ocean tak nas zrelaksował? 


Funny story… We almost didn’t go to Esaouira, as it was not included in our oinitial itinerary.  Nuno preferred to spend more days in the desert or in Marrakech and was against travelling to the coast. I can be persistent. And stubborn. So eventually he agreed with me and once again it turned out that I was right, because the blue and white town on the Atlantic seduced us. There are few possible reasons why it happened and why it happened so fast. Maybe it was the fact that we were able to totally chill out? And believe me, we needed it after staying in chaotic and sometimes overwhelming Marrakech. Or Nuno felt his ancestors calling him? As few centuries ago (I will spare you the details, you have wikipedia for that) Portuguese lived here, or rather in Mogador as it was called back then.  


Bo chyba nie fakt, że spaliśmy w super ekskluzywnym hotelu i wypoczęliśmy kilka godzin wygrzewając się na basenie na dachu? Nuno uparł się tym razem i nie chciał dać się przekonać, że wydanie na 2 noce w hotelu więcej niż wydaliśmy na pozostałe noclegi nie jest najlepszym pomysłem. Chciał hotel z basenem z widokiem na ocean i tylko jeden hotel spełniał te warunki. Hotel z portierem w uniformie i recepcjonistką, która nie ukrywała zdziwionego spojrzenia, jak zobaczyła nas z naszymi plecakami i zupełnie nie pasowaliśmy jej do obrazu typowych turystów, którzy się w tam zatrzymywali. Przez chwilę czułam się trochę nie na miejscu, ale Nuno stwierdził, że w sumie fajnie, że umiemy zjeść w restauracji z gwiazdą Michelina lub na straganie, gdzie jesteśmy jedynymi turystami, że śpimy czasem gdzie popadnie, a czasami w luksusowych warunkach.


Or was it a soothing view of the beach and sound of the ocean? Well, it also could be the super exclusive hotels and hours we spend by the pool on the roof. Nuno insisted on this accommodation choice and couldn’t be convinced that spending on 2 nights stay more than we spent on the remaining night is not our style. He wanted a hotel with a swimming pool overlooking the ocean and there was only on hotel meeting those conditions. A hotel with a doorman in uniform and receptionist, who didn’t even try to hide the surprised look when she saw us with backpacks in the lobby. For a moment I felt a bit out of place, but I was influenced by Nuno’s attitude. He believes that we are totally cool in all situations: when we eat in a Michelin star restaurant or at the food stall we are the only tourists… I kind of agree with that.


Po krótkim odpoczynku, czas na zwiedzanie. Zaczęliśmy od Medyny. Medyna, jak medyna. Po zobaczeniu jednej, wszystkie są do siebie podobne. Diabeł tkwi w szczegółach. W Essouira to niebieskie elementy dekoracyjne zwróciły naszą uwagę. I wszędobylskie koty, których jest pełno, bo rybacy dokarmiają je resztkami.


After a short rest, it was time to explore. We started in the Medina. Well, what can I say here, after seeing one, they all look alike. The difference is in the details. In Essouira it was blue decorative elements that  kept our attention. And the omnipresent cats, fishermen  that give them leftovers may have something to do with that.


Szliśmy trochę bez celu, co w labiryncie wąskich uliczek jest chyba najlepszym rozwiązaniem, jak chcieliśmy dojść w konkretnie miejsce, to i tak zawsze się kilka razy gubiliśmy. W tym cały urok i nie warto się przejmować. Take it easy. Idealnie wpasowaliśmy się w hipisowską (podobno) atmosferę miasta.


We wandered around, which is probably the best solution in the maze of narrow streets. When wanted to reach  exact place, we would always end up lost few times. That's the charm of medina and you should just accept it. Take it easy. Adapt hippie atmosphere of the city.


Nuno całe prawie życie mieszkał nad oceanem. I ciągnie go to wody, więc nie było wyjścia, nie mogłam za długo przyglądać się kolorowym straganom z ceramiką i innym rękodziełem, przyprawom poukładanym w idealne kopczyki czy lokalnym przysmakom. Spacer po plaży był kolejnym przystankiem. A raczej przystankami na zanurzenie się w wodzie i pływanie. Woda to kolejny przykład, że przeciwieństwa się przyciągają, bo Nuno może spędzać godziny pływając, a dla mnie plaża to synonim czytania. I mimo, że w turystycznym kurorcie, jakim niewątpliwie stała się Essauira w ostatnich dekadach, widok Europejek w bikini nie jest już szokujący, wolałam zostać na brzegu w mojej długiej hipisowskiej spódnicy w kwiaty i kindlem. Inną opcją mogłaby być przejażdżka wielbłądem. Ale to już zupełnie nie moja bajka.  


Nuno lived almost all his life by the ocean. When he sees the sea or the ocean, he is lost for hours. I couldn’t spend hours looking at colorful stalls in the souk, choosing which color of ceramic plate or bowl would be the best for our kitchen. We had to reach the beach asap. Not that I complained, as I love walking on the beach. In this case it was a walk with endless stops for swimming. In our case, water is one if the examples that opposites attract.  Nuno can spend hours swimming, and for me is beach means reading. Essouira is without a doubt a popular tourist resort and nobody is shocked anymore to see European women in bikinis, I preferred to stay in my long hippie flower skirt and Kindle. The other thing to do could be to ride on a camel. But that’s just not my cup of tea.


W kolejnym poście zabiorę Was na targ rybny na sardynki. I do portu. I do twierdzy Kasbah de la Skala.

In the next post I will take you to the fish market. And to the port. And the fortress Kasbah de la Skala.

2 comments:

kasia z Agua de Coco said...

Jak slodko, wielblad nadmorski:)))

Unknown said...

Nie wiem jak mu smakowała morska woda :)

Post a Comment