... czyli gdzie byliśmy, kiedy nas nie było...
Nawet nie zauważyłam, kiedy zleciały te miesiące od ostatniego wpisu. Blog się zakurzył, o jego istnieniu przypominały mi tylko anonimowe komentarze spamowe i kilku wiernych czytelników.
Dopadło mnie zwątpienie po co pisać, o czym pisać i dla kogo pisać. Nie do końca udało mi się zwalczyć wątpliwości, chętnie odkryłabym jakąś nową formę pisania, ale zanim mi się to uda, to wrócę i popiszę tutaj :) A jest o czym, bo przecież nie było jeszcze o portugalskim roadtripie, na który zabraliśmy moich rodziców, nie było o odwiedzinach znajomych i rodziny w Irlandii, nie było o naszych wakacjach na Maderze i portugalskim ślubie (ubiegam pytania, nie, nie naszym) czy czerwcowym wypadzie do przepięknego włoskiego regionu Cinque Terre.
A ponieważ irlandzka jesienna pogoda (czytaj: deszcze, opady, deszcze, mokro, wiatr) sprzyja piciu litrów herbaty, to mogę się nią delektować i przy okazji tworzyć posty w ilościach hurtowych (no może z tym nadmiarem to przesadzam, w międzyczasie muszę studiować przecież zasady irlandzkiego ruchu drogowego i przewodnik po moim mega skomplikowanym aparacie fotograficznym, bo wykorzystuję na razie ułamek jego możliwości). Nuno jesienne wieczory wypełnia sobie inaczej, ale od czasu do czasu domaga się wpisów na blogu. Niestety nie znaczy to, że mi pomoże w pisaniu :) Ale ja wracam do blogosfery.
I haven’t even noticed that my last post was written months ago! Time really flies. I have to dust off the blog… and hopefully in few weeks hundreds of anonymous spam comments will change into comments written by existing readers (as you know comments feed the blog and give me motivation to keep writing). Some faithful readers were asking if we were alive, if we were still in Ireland, to you I owe you the explanation that I was just looking for the reasons why/about what/ for whom I was to write a blog. I would like to reinvent the blog or find another was/place to keep writing, but still haven’t figured out how to do it, so for the time being I will just stick to what I know. So expect a lot of posts, cause when we were gone we visited few nice places, ate nice things and were visited by friends and family.
Now the big question will be what to describe as first: a Portuguese roadtrip with my parents? Discovering Ireland with friends and family? Our holidays in Madeira and Portuguese wedding (in case you are wondering: no, not ours) or June excursion to the beautiful Italian region of Cinque Terre.
And because it’s autumn and evenings are really long (and as you can imagine in Ireland, it rains, rains and rains), I can enjoy my cups and cups of tea while writing. Well, don’t expect to get posts every days as I still have to study for the driving test and finally discover all the fancy features of my advanced camera, as I really should not only use the auto options. Nuno has different way of spending his evenings (but I’m not gonna complain about playstation and the games) but he occasionally complain that I stopped writing. So I am back.
16 comments:
Czekałam! I się doczekałam :)
Udanego powrotu :) Trzymam kciuki i czekam na nowe posty! Pozdrawiam! Karolina
No wreszcie! Czekamy na posty :)
Ajka ja też i bardzo się cieszę na te wszystkie opowieści, które będą na blogu :)
Dziękuję bardzo za miłe słowa :) Zaraz się zabieram za pisanie, bo dzięki Wam dostałam kopa motywacyjnego :)
Witamy z powrotem
Czekałam, czekałam i bardzo się cieszę z Twojego powrotu :)
Bardzo się cieszę, że Was nie straciłam przez te miesiące ciszy :)
Nareszcie :)
O, fajny blog. Trafiasz na mój lewy margines!
@Xpil, dzięki za miłe słowa i zapraszam do lektury
też się cieszę z powrotu, wchodzilam często a tam ciągle św.Patryk był,Ale się doczekalam...
No teraz mam co nadrabiać :) jutro kolejny post już czeka na publikację :)
Czasem takie przerwy są potrzebne, czasem nieuniknione. Wiem coś o tym :) Ja dołączam do grona tych, którzy się cieszą z Twojego "come back"! Najtrudniej jest rozpocząć, teraz już będzie Ci łatwiej, zobaczysz :)
Czekalam, wiedzialam ze wpisy kiedys sie pojawia. zabieram sie do czytania, bo mam chwile.
Monika, cieszę się, że wpadłaś, a my pomału na wiosnę planujemy wypad do Londynu, więc liczę, że się spotkamy (chyba że się wcześniej do nas wybierzesz :)
Post a Comment