Przyznam się, trochę się boję zacząć pisać o Galway… Boję się, że post mógłby zamienić się w litanię narzekań… Nie żebym od razu nie lubiła Galway, ale nie zawsze lubię tu mieszkać. Miasteczko ma fajny klimat, szczególnie latem, polecam je szczerze na weekendową wycieczkę… Ale ja uwielbiam duże miasta, ich zgiełk ale też niekończące się propozycje spędzenia wolnego czasu, niezliczone kafejki i restauracje, a jak jeszcze lotnisko jest blisko, to mam wszystko czego potrzebuję. Niedługo zatem może się pojawić wpis poświęcony tęsknocie za Barceloną…
Galway jest dla mnie za bardzo przewidywalne, ze swoją jedną ulicą w centrum, z kilkoma restauracjami, do których wracamy z braku alternatyw, z kolejnymi weekendami, które za bardzo są do siebie podobne, z brakiem anonimowości, jaką tylko duże miasto może zagwarantować. Z drugiej strony, to tutaj łatwiej nawiązać kontakty z ludźmi i po roku mamy już kilka grupek znajomych. Dlatego nie jest aż tak źle, żebyśmy od razu planowali przeprowadzkę gdzieś indziej.
Niskie kolorowe budynki są fotogeniczne, puby mają szczególną atmosferę, na Shop Street, głównej i jedynej ulicy handlowej, zawsze panuje harmider. Kto lubi dobrą muzykę uliczną, na pewno się nie zawiedzie (nie wiem, skąd Irlandczycy są tak uzdolnieni muzycznie).
Jeśli traficie na ładną słoneczną pogodę, to gwarantuję, że przy Spanish Arch spotkacie tłumy roześmianych młodych ludzi popijających piwko, grających na gitarze, żonglujących, czy po prostu wystawiających twarze do słońca.
Wieczorami w Galway musicie się liczyć z tłumami w pubach (polecam te z muzyką na żywo na dobry początek), szczególnie latem znalezienie wolnego stolika w ogródkach jest misją trudną do zrealizowania. Ale jak Wam się uda, to obowiązkowo zamówcie pinta Guinnessa lub cydru i poobserwujcie ludzi dookoła. Choć bardziej prawdopodobne, że zaraz się ktoś do Was przysiądzie i zacznie rozmowę, Irlandczycy są bowiem niezwykle towarzyscy i łatwo nawiązują kontakty z nieznajomymi w barze.
Nie wspomniałam o zabytkach, bo nie wiem, o czym miałabym napisać…. Więc jeśli wystarcza Wam niespieszne włóczenie się po mieście i poznanie atmosfery miasta przez zaglądanie do pubów, do Galway Wam się spodoba.
Ktoś się zapowiada w odwiedziny?
I have to admit, I’m bit scared to write about Galway ... I'm afraid that this post could turned into endless complain. Not that I don’t like Galway, but I not always like living here. The town has a great atmosphere, especially in the summer, I would honestly recommend it for a weekend trip. But I love big cities, with endless possibilities, different ways of spending free time, countless cafes and restaurants... And if a city is close to the airport, I have everything I need. So if you count on a post about why I miss Barcelona, there may be one coming in the future.
Galway is bit too predictable for me, with its one main street in the center, with several restaurants, to which we return as there are not many alternative places to try, many weekends are too similar to each other and I miss the anonymity that only a big city can give you . On the other hand, it was so easy to establish good relations with great people and after a year we already had friends we could count on. So overall, it’s not that bad here and we don’t feel the huge urge to start planning moving somewhere else.
Small colorful buildings are photogenic, pubs have a special atmosphere, it’s always crowded on Shop Street, the main and only shopping streets street. If you like street music, you won’t be disappointed as for some reason Irish people are talented and there are plenty artists performing to perform outdoors and in the pubs.
If you are lucky enough and visit Galway on a sunny day, I guarantee that you will meet crowds at the Spanish Arch : young people laughing and drinking beer, playing guitar, juggling, or simply turning their faces to the sun.
During the evening, expect crowds in pubs (try to go to a one live music to start the evening out). Finding a table, especially outdoors in the summer find, may turn into mission impossible on Friday or Saturday night. But if you succeed, there is no better way to observe the locals than while sipping your pint of Guinness or cider. Although it’s more likely that someone starts conversation with you, as the Irish are in extremely sociable and establish easily contacts with strangers at the bar.
I don’t mention any famous monuments that you should see while in town, as there aren’t any.... So if you are the type of tourist that doesn’t mind just wandering around the city and getting to know the atmosphere of the city by spending time in pubs, the Galway is a place to visit.
So, anybody planning to visit us soon?