Sunday 4 November 2012

Barcelońskie place/ Squares in Barcelona


Obiecałam jeden post o Barcelonie tygodniowo. Dzisiaj jest więc ostatni dzień (poprzedni post był w zeszły poniedziałek), żeby nie złamać tej obietnicy. Powinnam chyba wybrać jeden konkretny dzień (może cykl barcelońska środa?), tak powinno być mi łatwiej się zmobilizować. Czasami jednak albo inspiracji albo czasu nie ma… Dość jednak tych wymówek, zapraszam Was na alternatywne zwiedzanie Barcelony. Trasę wyznaczają place. 

Jeśli mieliście okazję być w Hiszpanii, to na pewno zauważyliście, że place są niezwykle ważnym punktem architektury. Całe życie barrio (dzielnicy) skupia się w obrębie placu, to jest miejsce spotkań, tu skupia się życie towarzyskie, tu odbywają się zgromadzenia i imprezy. Na ławeczkach siedzą dzielnicowe plotkary, które wiedzą wszystko o wszystkich i wieczorami wymieniają się najświeższymi ploteczkami. Nie ma placu bez baru, pogoda pomaga, więc bary zazwyczaj mają stoliki na świeżym powietrzu. Ach, zatęskniło mi się za caña (małe piwko) na terrasa i obserwowaniu życia barwnych barcelończyków i czasem jeszcze barwniejszych guiris (turystów). 


W Barcelonie place można liczyć setkami,  ja dziś pokażę Wam te najbardziej znane, a także moje ulubione.  

Każdy turysta powinien trafić na Plaça Reial, wystarczy skręcić w odchodzącą od Ramblas Carrer Colón. Plac tętni życiem zarówno w dzień, jak i w nocy. Pod arkadami znajduje się wiele restauracji i kawiarni, ale osobiście uważam, że są one nastawione wyłącznie na turystów, więc lepiej poznać autentyczny smaki Barcelony w innych tradycyjnych barach czy bodegach. Na Plaça Reial warto zajrzeć, szczególnie jeśli ktoś tropi ślady Gaudiego- plac zdobią bowiem latarnie jego projektu. 
 Do tego fontanna, palmy i piękne arkady, jednym słowem  plac ten zasługuje na miano jednego z bardziej charakterystycznych miejsc w Barcelonie. A w niedzielne poranki odbywa się tu też targ dla  kolekcjonerów znaczków i monet. 


Plaça del Pi, przy kościele Santa Maria del Pi, w samym centrum dzielnicy gotyckiej, to jeden z mniejszych, ale moim zdaniem także jeden z najbardziej urokliwych placów Barcelony. Pi to po katalońsku sosny, więc tym razem zamiast palm mamy właśnie stare sosny. Plac ten jest ulubionym miejscem muzyków i artystów, którzy tutaj sprzedają swoje obrazy. A w pierwszy i trzeci weekend miesiąca odbywa się tu także targ lokalnych produktów spożywczych. Na tym placu też zjadłam moje pierwsze w życiu churros con chocolate kilka lat temu, więc będę go zawsze darzyć sentymentem. 

Moim ulubionym placem jest San Felipe Neri. Mam nadzieję, że umiecie dotrzymać tajemnicy, bo nie we wszystkich przewodnikach się on pojawia i dzięki temu nie jest jeszcze zdominowany przez tłumy Japończyków. Znaleźć go też nie jest tak łatwo, jest ukryty w labiryncie uliczek Barrio Gótico, co skutecznie oddziela go od zgiełku i gwaru turystów. Fani książki Cień Wiatru na pewno nanieśli go jednak na swoją mapę, tutaj bowiem mieszkała Nuria, córka strażnika Cmentarza Zapomnianych Książek. Plac ten jest jednocześnie spokojny i mroczny. Mury kościoła przypominają bowiem o bolesnej historii, o wojnie domowej przypominają ślady pocisków.


Kolejnym wartym zobaczenia placem jest Plaça del Sol w dzielnicy Gracia (jeśli pamiętacie tego posta, to wiecie, że Gracia to taka hipsterska, super modna dzielnica, pełna zresztą urokliwych placyków z kawiarniami), gdzie można zobaczyć niezłą mieszankę: rodziców z dziećmi, modnych hipsterów, hippisów, ulicznych grajków. Place na Gracia zawsze są pełne, szczególnie w leniwe weekendowe przedpołudnie. Rodzice piją swoją kawę lub piwko, a ich pociechy w tym samym czasie gonią za gołębiami, grają w piłkę czy wymyślają inne zabawy. Plaça de la Vila de Gràcia w czasie lokalnych świąt zmienia się nie do poznania. 


Tak samo zresztą Placa Sant Jaume. W dzień powszedni jest to dostojny i poważny plac, przy którym stoją najważniejsze budynki miasta: ratusz i siedziba rządku katalońskiego. Dla mnie nic ciekawego, ale to się zmienia, jak za dotknięciem magicznej różdżki podczas La Merce (zobacz tutaj), obchodów Santa Eulalia (kliknij tutaj) oraz innych świąt. To tutaj buduje się wieże z ludzi, castellers, tutaj kończy się lub zaczyna correfoc czy pochód gigantów. Tutaj też protestują niezadowoleni obywatele. 


O innym znanym placu, jednym z największych w  Barcelonie, pisałam tutaj

Brakuje mi placów w Polsce. Mamy tylko Stary Rynek i może kilka skwerków, ale nie mają one chyba takiego znaczenia dla przeciętnego mieszkańca, jakie mają właśnie w Barcelonie. Może to wina pogody? Życie w ciepłej Hiszpanii toczy się przede wszystkim na ulicy, ludzie umawiają się na placu, jest to idealne miejsce obserwacyjne, idealne na przekąskę czy piwko w jednym z licznym barów?


Czy jest bowiem coś lepszego w gorący dzień niż znaleźć zacieniony plac i zamówić zimne piwko? Albo lepszy plan na letni wieczór niż wybrać się ze znajomymi na tapas do naszego ulubionego baru ze stolikami na świeżym powietrzu? 


I promised that once a week I would post something about Barcelona. If I want to keep my promise, I had to make today’s post about this city. Maybe it should be easier to stick to this plan if it was always the same day? Like Wednesdays with Barcelona? But then if I lack inspiration or time, I would be disappointed not being able to post it. I’ll worry about that later, now I invite you for an alternative route to get to know Barcelona: a tour through the squares .

If you’ve ever been in Spain, you probably notices that squares are a very important landmarks in every city. The life of barrio (neighborhood) focuses on plazas, it is where people meet, where social life takes place, where parades and festivals are organized, where gossips are exchanged. A square can’t exist without a bar, and thanks to the weather almost every bar have few tables to sit outside. I wish I could have a caña (small beer) now and sit on a terrace and observe the Barcelonians or guiris (tourists).

There are hundreds of squares in Barcelona, today I'll show you the most famous ones and my  favorite one.
Let’s start with a touristic square, Plaça Reial,  Every tourist should go there (it is just few steps off Rambla, take Carrer de Colom) as it is an interesting place from the architectonical point of view, especially if you are tracking down Gaudi’s work. The square is decorated with  street lamps designed by the Catalan genious. If you collect stamps or coins, you shouldn’t miss the square on Sunday mornings when a market for collectors takes place. Plaça Reial is always full day and night, it seems a perfect place to meet up with friends and have some rest in one of many restaurants and bars under the arcades. I personally wouldn’t recommend them, as  they are focused solely on tourists and you can get to know the authentic flavors of Barcelona's in other traditional bars and bodegas.  So go to this square for beautiful arcades, fountain, palm trees and Gaudi’s lamps, and not for tapas.


Plaça del Pi, next to the church of Santa Maria del Pi, in the very heart of the Gothic Quarter, is one of the smallest but at the same time one of the most beautiful squares in the city. Pi means pine in Catalan, so this time instead of Palm trees you get pine trees. You can also breathe in some bohemian atmosphere, as musicians and artists love this square and you can buy some paintings here. On the first and third weekend of the month, there is a market selling local food products. And on this plaza I ate churros con chocolate for the first time, so thanks to that and the food market I rather associate it with eating than with nice church. 

My favorite square is plaça de San Felipe Neri. I hope that you know how to keep a secret, as not all the guides include it on the “what to see in Barcelona” list, so you won’t meet a crazy crowd of Japanese tourists there. And since it isn’t that easy to find if, as it hidden in a maze of streets of the Gothic Quarter, the atmosphere is really authentic. You come here to escape from the hustle and bustle of the city, just to relax and enjoy the moment, to think about the past. And you see the past just by looking at the walls of the church, where bullets from the civil war left holes.


Now we leave the city center, and go to Gracia district (if you remember this post, you know that Gracia is a super trendy &hipster district full of charming squares). There is a nice square, Plaça del Sol ,where you can see how important square is for an average Barcelonian. You can perfectly observe a day-to-day life of families, trendy hipsters , hippies or street musicians, as they all gather together. Whenever I went to Gracia, I was always surprised to see that all the squares were full, especially in the afternoon, as friends were meeting for a beer after work, or during the weekend, when children were chasing the pigeons or playing football, and their parents could have a coffee. 


I find Placa Sant Jaume kind of boring on an average day when it is only a place two most important buildings are located: the city hall and Palau de la Generalitat (Government of Catalonia). But it all changes during La Merce (seehere), the celebration of Santa Eulalia (click here) and other  traditional fiestas. On those occasions I could spend hours watching castellers, parades of giants and correfoc. And if you are into protesting, you would probably end up with other protestants on this square. 
Some time ago I wrote about another famous square, one of the largest in Barcelona, so just click here to read the post.


I wish there were more squares in Poland or Ireland. In Poland, we only have the Old Square and that’s it. And they don’t have such importance, there can be a fountain, a statue, some restaurants, but it’s not where social life takes place. Maybe it’s because of the weather? As in Spain life happens on the street, people meet with their friends on a plaza, have tapas there, or a beer… 


Do you agree? Do you like squares? Can you think of anything better than to find a nice table in the shadow on your favorite square and have a nice cold beer? Or a better plan for a summer evening than go with some friends to a nice tapas bar and sit outdoors for hours ?

9 comments:

Jo said...

klimatyczne, przepiękne i pełne słońca, tego mi teraz brakuje :)

Unknown said...

Dziękuję :) Też cierpię na brak słońca i tęsknię trochę za klimatem Hiszpanii :) Fajnie tak na chwilę i wirtualnie chociaż się przenieść do Barcelony. Pozdrawiam

mirka said...

Zdjęcia i opis przywołują bardzo miłe wspomnienia...

Unknown said...

Barcelona ma to do siebie, że uzależnia :)

monika jall said...

Barcelona chyba juz zawsze bedzie kojarzyc mi sie wlasnie z placami. Szczegolnie tymi z Raval. A jak i place to i cava prosto z butelki:) Pomyslal by kto, ze jechalam tam dla Casa Batjo.
Pozdrawiam serdecznie
Monika

Anonymous said...

Najbardziej podoba mi się wieża z ludzi :) Wiesz, że uwielbiam Barcelonę, ale kiedy w końcu zaczniesz relację z Port...?! :)

Unknown said...

Monika- ach ten botellon na swiezym powietrzu albo na plazy :) Mysle, ze za 1 razem do Barcelony jedzie sie bardziej ze wzgledu na zwiedzanie, a potem sie wraca ze wzgledu na klimat miasta :)

Ajka: obiecuje poprawe i juz w tym tygodniu bedzie Portugalia :)

Pola said...

Uwielbiam takie alternatywne przewodniki po miastach :)

Unknown said...

# Pola, dziękuję za miłe słowa :) Barcelona jest tak już wyeksploatowana, że czasami ciężko coś alternatywnego znaleźć, ale się staram :) Pozdrawiam serdecznie

Post a Comment

Sunday 4 November 2012

Barcelońskie place/ Squares in Barcelona


Obiecałam jeden post o Barcelonie tygodniowo. Dzisiaj jest więc ostatni dzień (poprzedni post był w zeszły poniedziałek), żeby nie złamać tej obietnicy. Powinnam chyba wybrać jeden konkretny dzień (może cykl barcelońska środa?), tak powinno być mi łatwiej się zmobilizować. Czasami jednak albo inspiracji albo czasu nie ma… Dość jednak tych wymówek, zapraszam Was na alternatywne zwiedzanie Barcelony. Trasę wyznaczają place. 

Jeśli mieliście okazję być w Hiszpanii, to na pewno zauważyliście, że place są niezwykle ważnym punktem architektury. Całe życie barrio (dzielnicy) skupia się w obrębie placu, to jest miejsce spotkań, tu skupia się życie towarzyskie, tu odbywają się zgromadzenia i imprezy. Na ławeczkach siedzą dzielnicowe plotkary, które wiedzą wszystko o wszystkich i wieczorami wymieniają się najświeższymi ploteczkami. Nie ma placu bez baru, pogoda pomaga, więc bary zazwyczaj mają stoliki na świeżym powietrzu. Ach, zatęskniło mi się za caña (małe piwko) na terrasa i obserwowaniu życia barwnych barcelończyków i czasem jeszcze barwniejszych guiris (turystów). 


W Barcelonie place można liczyć setkami,  ja dziś pokażę Wam te najbardziej znane, a także moje ulubione.  

Każdy turysta powinien trafić na Plaça Reial, wystarczy skręcić w odchodzącą od Ramblas Carrer Colón. Plac tętni życiem zarówno w dzień, jak i w nocy. Pod arkadami znajduje się wiele restauracji i kawiarni, ale osobiście uważam, że są one nastawione wyłącznie na turystów, więc lepiej poznać autentyczny smaki Barcelony w innych tradycyjnych barach czy bodegach. Na Plaça Reial warto zajrzeć, szczególnie jeśli ktoś tropi ślady Gaudiego- plac zdobią bowiem latarnie jego projektu. 
 Do tego fontanna, palmy i piękne arkady, jednym słowem  plac ten zasługuje na miano jednego z bardziej charakterystycznych miejsc w Barcelonie. A w niedzielne poranki odbywa się tu też targ dla  kolekcjonerów znaczków i monet. 


Plaça del Pi, przy kościele Santa Maria del Pi, w samym centrum dzielnicy gotyckiej, to jeden z mniejszych, ale moim zdaniem także jeden z najbardziej urokliwych placów Barcelony. Pi to po katalońsku sosny, więc tym razem zamiast palm mamy właśnie stare sosny. Plac ten jest ulubionym miejscem muzyków i artystów, którzy tutaj sprzedają swoje obrazy. A w pierwszy i trzeci weekend miesiąca odbywa się tu także targ lokalnych produktów spożywczych. Na tym placu też zjadłam moje pierwsze w życiu churros con chocolate kilka lat temu, więc będę go zawsze darzyć sentymentem. 

Moim ulubionym placem jest San Felipe Neri. Mam nadzieję, że umiecie dotrzymać tajemnicy, bo nie we wszystkich przewodnikach się on pojawia i dzięki temu nie jest jeszcze zdominowany przez tłumy Japończyków. Znaleźć go też nie jest tak łatwo, jest ukryty w labiryncie uliczek Barrio Gótico, co skutecznie oddziela go od zgiełku i gwaru turystów. Fani książki Cień Wiatru na pewno nanieśli go jednak na swoją mapę, tutaj bowiem mieszkała Nuria, córka strażnika Cmentarza Zapomnianych Książek. Plac ten jest jednocześnie spokojny i mroczny. Mury kościoła przypominają bowiem o bolesnej historii, o wojnie domowej przypominają ślady pocisków.


Kolejnym wartym zobaczenia placem jest Plaça del Sol w dzielnicy Gracia (jeśli pamiętacie tego posta, to wiecie, że Gracia to taka hipsterska, super modna dzielnica, pełna zresztą urokliwych placyków z kawiarniami), gdzie można zobaczyć niezłą mieszankę: rodziców z dziećmi, modnych hipsterów, hippisów, ulicznych grajków. Place na Gracia zawsze są pełne, szczególnie w leniwe weekendowe przedpołudnie. Rodzice piją swoją kawę lub piwko, a ich pociechy w tym samym czasie gonią za gołębiami, grają w piłkę czy wymyślają inne zabawy. Plaça de la Vila de Gràcia w czasie lokalnych świąt zmienia się nie do poznania. 


Tak samo zresztą Placa Sant Jaume. W dzień powszedni jest to dostojny i poważny plac, przy którym stoją najważniejsze budynki miasta: ratusz i siedziba rządku katalońskiego. Dla mnie nic ciekawego, ale to się zmienia, jak za dotknięciem magicznej różdżki podczas La Merce (zobacz tutaj), obchodów Santa Eulalia (kliknij tutaj) oraz innych świąt. To tutaj buduje się wieże z ludzi, castellers, tutaj kończy się lub zaczyna correfoc czy pochód gigantów. Tutaj też protestują niezadowoleni obywatele. 


O innym znanym placu, jednym z największych w  Barcelonie, pisałam tutaj

Brakuje mi placów w Polsce. Mamy tylko Stary Rynek i może kilka skwerków, ale nie mają one chyba takiego znaczenia dla przeciętnego mieszkańca, jakie mają właśnie w Barcelonie. Może to wina pogody? Życie w ciepłej Hiszpanii toczy się przede wszystkim na ulicy, ludzie umawiają się na placu, jest to idealne miejsce obserwacyjne, idealne na przekąskę czy piwko w jednym z licznym barów?


Czy jest bowiem coś lepszego w gorący dzień niż znaleźć zacieniony plac i zamówić zimne piwko? Albo lepszy plan na letni wieczór niż wybrać się ze znajomymi na tapas do naszego ulubionego baru ze stolikami na świeżym powietrzu? 


I promised that once a week I would post something about Barcelona. If I want to keep my promise, I had to make today’s post about this city. Maybe it should be easier to stick to this plan if it was always the same day? Like Wednesdays with Barcelona? But then if I lack inspiration or time, I would be disappointed not being able to post it. I’ll worry about that later, now I invite you for an alternative route to get to know Barcelona: a tour through the squares .

If you’ve ever been in Spain, you probably notices that squares are a very important landmarks in every city. The life of barrio (neighborhood) focuses on plazas, it is where people meet, where social life takes place, where parades and festivals are organized, where gossips are exchanged. A square can’t exist without a bar, and thanks to the weather almost every bar have few tables to sit outside. I wish I could have a caña (small beer) now and sit on a terrace and observe the Barcelonians or guiris (tourists).

There are hundreds of squares in Barcelona, today I'll show you the most famous ones and my  favorite one.
Let’s start with a touristic square, Plaça Reial,  Every tourist should go there (it is just few steps off Rambla, take Carrer de Colom) as it is an interesting place from the architectonical point of view, especially if you are tracking down Gaudi’s work. The square is decorated with  street lamps designed by the Catalan genious. If you collect stamps or coins, you shouldn’t miss the square on Sunday mornings when a market for collectors takes place. Plaça Reial is always full day and night, it seems a perfect place to meet up with friends and have some rest in one of many restaurants and bars under the arcades. I personally wouldn’t recommend them, as  they are focused solely on tourists and you can get to know the authentic flavors of Barcelona's in other traditional bars and bodegas.  So go to this square for beautiful arcades, fountain, palm trees and Gaudi’s lamps, and not for tapas.


Plaça del Pi, next to the church of Santa Maria del Pi, in the very heart of the Gothic Quarter, is one of the smallest but at the same time one of the most beautiful squares in the city. Pi means pine in Catalan, so this time instead of Palm trees you get pine trees. You can also breathe in some bohemian atmosphere, as musicians and artists love this square and you can buy some paintings here. On the first and third weekend of the month, there is a market selling local food products. And on this plaza I ate churros con chocolate for the first time, so thanks to that and the food market I rather associate it with eating than with nice church. 

My favorite square is plaça de San Felipe Neri. I hope that you know how to keep a secret, as not all the guides include it on the “what to see in Barcelona” list, so you won’t meet a crazy crowd of Japanese tourists there. And since it isn’t that easy to find if, as it hidden in a maze of streets of the Gothic Quarter, the atmosphere is really authentic. You come here to escape from the hustle and bustle of the city, just to relax and enjoy the moment, to think about the past. And you see the past just by looking at the walls of the church, where bullets from the civil war left holes.


Now we leave the city center, and go to Gracia district (if you remember this post, you know that Gracia is a super trendy &hipster district full of charming squares). There is a nice square, Plaça del Sol ,where you can see how important square is for an average Barcelonian. You can perfectly observe a day-to-day life of families, trendy hipsters , hippies or street musicians, as they all gather together. Whenever I went to Gracia, I was always surprised to see that all the squares were full, especially in the afternoon, as friends were meeting for a beer after work, or during the weekend, when children were chasing the pigeons or playing football, and their parents could have a coffee. 


I find Placa Sant Jaume kind of boring on an average day when it is only a place two most important buildings are located: the city hall and Palau de la Generalitat (Government of Catalonia). But it all changes during La Merce (seehere), the celebration of Santa Eulalia (click here) and other  traditional fiestas. On those occasions I could spend hours watching castellers, parades of giants and correfoc. And if you are into protesting, you would probably end up with other protestants on this square. 
Some time ago I wrote about another famous square, one of the largest in Barcelona, so just click here to read the post.


I wish there were more squares in Poland or Ireland. In Poland, we only have the Old Square and that’s it. And they don’t have such importance, there can be a fountain, a statue, some restaurants, but it’s not where social life takes place. Maybe it’s because of the weather? As in Spain life happens on the street, people meet with their friends on a plaza, have tapas there, or a beer… 


Do you agree? Do you like squares? Can you think of anything better than to find a nice table in the shadow on your favorite square and have a nice cold beer? Or a better plan for a summer evening than go with some friends to a nice tapas bar and sit outdoors for hours ?

9 comments:

Jo said...

klimatyczne, przepiękne i pełne słońca, tego mi teraz brakuje :)

Unknown said...

Dziękuję :) Też cierpię na brak słońca i tęsknię trochę za klimatem Hiszpanii :) Fajnie tak na chwilę i wirtualnie chociaż się przenieść do Barcelony. Pozdrawiam

mirka said...

Zdjęcia i opis przywołują bardzo miłe wspomnienia...

Unknown said...

Barcelona ma to do siebie, że uzależnia :)

monika jall said...

Barcelona chyba juz zawsze bedzie kojarzyc mi sie wlasnie z placami. Szczegolnie tymi z Raval. A jak i place to i cava prosto z butelki:) Pomyslal by kto, ze jechalam tam dla Casa Batjo.
Pozdrawiam serdecznie
Monika

Anonymous said...

Najbardziej podoba mi się wieża z ludzi :) Wiesz, że uwielbiam Barcelonę, ale kiedy w końcu zaczniesz relację z Port...?! :)

Unknown said...

Monika- ach ten botellon na swiezym powietrzu albo na plazy :) Mysle, ze za 1 razem do Barcelony jedzie sie bardziej ze wzgledu na zwiedzanie, a potem sie wraca ze wzgledu na klimat miasta :)

Ajka: obiecuje poprawe i juz w tym tygodniu bedzie Portugalia :)

Pola said...

Uwielbiam takie alternatywne przewodniki po miastach :)

Unknown said...

# Pola, dziękuję za miłe słowa :) Barcelona jest tak już wyeksploatowana, że czasami ciężko coś alternatywnego znaleźć, ale się staram :) Pozdrawiam serdecznie

Post a Comment