Saturday 30 April 2011

Graffiti barowe/ Bar’s graffiti

Ostatni post kwietniowy będzie o graffiti barowym. Bary przeważnie otwierane są wieczorem, niektórzy właściciele postanowili wykorzystać metalowe spuszczone w ciągu dnia rolety i namalować na nich a to logo klubu, a to coś luźniej związanego z tematyką barową. Dzięki temu nie ma miejsca na cień wątpliwości, co do przeznaczenia tych miejsc i może ktoś zaciekawiony powróci wieczorną porą?






The last post in April is about bar's graffiti. Bars usually open in the evening , so some owners decided to use metal lowered during the day blinds and paint on them sometimes a club’s logo, or something loosely bar-party-related. This is how you always know what the place closed during the day is and may return in the evening to discover if this cocktail bar is as good as its graffiti.


Wednesday 27 April 2011

Najpierw do Quimet&Quimet/ First, to Quimet&Quimet

W lokalu Quimet&Quimet wisi sobie taki kafel: policjant tłumaczy przyjezdnym, że Gaudi, Picassó, Miró… ale oni są bardziej zainteresowani, na jakiej ulicy mieści się lokalik, gdzie wybrałam się niedawno. Miejsce to polecała mi już Carmen dość dawno, ale gdy się wybraliśmy jakiś czas temu z Nuno w sobotni wieczór, to pocałowaliśmy klamkę. Okazało się bowiem, że godziny otwarcia są jeszcze bardzo okrojone: pon-pt czynne jest w godzinach lunchu 12-16, a potem od 19 do 22.30. To w tygodniu, bowiem w weekend możemy tam zjeść tylko w soboty od 12-16I zawsze należy się spodziewać, że będzie pełno , bowiem miejsce cieszy się całkowicie zasłużoną sławą miejsca, gdzie serwuje się najlepsze montaditos. Musicie dodać to słowo do waszego kulinarnego słownika, montadito to małe kanapeczki, co jest na nich podane, zależy już tylko od inwencji twórcy. My zdaliśmy się na miłą kelnerkę, która przyniosła nam montaditos z białym serem, łososiem i miodem; z małżą i kawiorem; z sardynką (chyba to była sardynka) i oliwką oraz deskę z serami i różnym pieczywkiem. Do tego wermut domowej produkcji.



Malutki lokal, wielkości przeciętnego salonu, gdzie nie ma miejsc siedzących i tylko 2 stoliki, bar zapełnia się w porze lunchowej i wieczorowej, a wielu klientów zajada się montaditos na chodniku przed knajpką.

Wystój wnętrza też jest pomysłowy, od podłogi po sufit ściany są zapełnione butelkami trunków z całego świata, które można też kupić.



Jednak to przepyszne przekąski przyciągają do Quimet&Quimet tłumy barcelończyków i przyjezdnych (jednak turyści są to w mniejszości). A ja się nie mogę doczekać, kiedy wybierzemy się tam następny raz. I pewnie znowu zdamy się na rekomendacje rodziny Quim (knajpka przechodzi z pokolenia na pokolenie i nie traci nic z rodzinnego, intymnego klimatu), bowie wiele montaditos jest wymyślanych na poczekaniu.

A Wam po obejrzeniu zdjęć nie pociekła ślinka?



In the bar Quimet & Quimet there is a tile on the wall: a policeman explains to turists they should see Gaudi, Picasso, Miró ... but they are more interested on what street this small bar is located. Carmen recommended me this little café, but last time we tried to taste their specialities on a Saturday night, it was closed. It turned out that their opening hours are quite limited: Mon-Fri hours in the lunchtime 12pm-4pm, and then in the evening 7pm-10.30pm. However, those are weekdays hours, cause if you intent to try their tapas during the weekend, you can only go there on Saturday (12pm-4pm) and you always have to expect the place to bu full, as it has as a fully-deserved reputation of the bodega where you can enjoy the best montaditos. You have to add this word to your culinary dictionary, montadito means a small sandwichs with something on top, thos „something” depends only one one’s creativity. We trusted recommendation of a friendly waitress and were goven montaditos with white cheese, salmon and honey, other with mussels and caviar, yet another with sardine (I guess it was a sardine) and olives and a plate of delicious cheese. And to drink, homemade vermouth.



A tiny space, a size of an average living room,has no seats and there are only two tables, this bar fills up at lunchtime and evening, and many customers are eating their montadidos on the sidewalk.
The interior is also original, the bottles of wines, beer, spririt from different parts of the world cover the walls from floor to ceiling.



But it’s the food that attract Barcelonians and visitors (tourists, however, are in the minority) to stop at Quimet & Quimet Barcelonians. Personally, I just can’t wait to go there once again. And prpbably again I wil just ask a day speciality or a montadito they recommend. Run by fifth generation of Quim family (the bar passes from generation to generation and hasn’t lost its familiar and climate), this bodega invites you to food heaven.

Has this post made your mouth water?

Friday 22 April 2011

Wielkanocne dekoracje/ Easter decorations

W tym roku Wielkanoc spędzam w Polsce, tak więc nie będzie postu o tradycjach hiszpańskich obchodzenia Semana Santa. Chciałabym kiedyś zobaczyć na żywo słynne procesje w Andaluzji, ale w tym roku, po ponad półrocznej nieobecności, cieszę się na te kilka dni w domu.
Aby zaakcentować jednak w jakiś sposób klimat Wielkanocy na moim blogu, przedstawiam sklepowe aranżacje na witrynach, dzięki którym poczułam świąteczny nastrój. W cukierniach oczywiście na witrynach królują wytwory z czekolady w najróżniejszych kształtach- od jajek, przez króliki, po formy niekoniecznie związane ze Świętami. Jajo z piłkarzami FC Barcelony, proszę bardzo, z postacią z kreskówek – też się znajdzie. Ceny czasami zwalające z nóg. To ja już wolę po prostu tabliczkę czekolady :)




Ładną wystawę miał też sklep ze świeczkami.

Korzystając z okazji, życzę wszystkim, którzy odwiedzają mojego bloga spokojnych i radosnych Świąt Wielkanocy, spędzonych w rodzinnej atmosferze.



As this year I am at home during Easter, I can’t write about Spanish traditions of Semana Santa. I would like to participate once in famous processions in Andalusia, but this year, after not being at home for more than six months, I am really happy to spend few days in sunny Poland.

I wanted to show somehow show Easter atmosphere on my blog, I decided to put some photos of shop windows with Easter decorations that put me the Easter mood.
At confectionery, decorations are of course made of chocolate in various shapes, from egg, rabbit, and in shapes that are not really Easter-related. If you want a chocolate egg with Barca football player- you have it, with your favourite cartoon hero- just name it. Well, sometimes those sweet creations are super overpriced. That is why I would just buy plain bar of chocolate:)




I found also a nice display in a shop with candles.
I want to wish a Happy Easter to all my blog readers.

Saturday 16 April 2011

Wizyta w Kamieniołomie/ A visit to the Quarry

Projekty Gaudíego podziwiane są ze względu na oryginalność, ciekawe rozwiązania architektoniczne, estetykę wyprzedzająca czasy, w której zostały zbudowane.
Korzystając z kolejnej wizyty postanowiliśmy nadrobić turystyczne braki Nuno (ja bowiem “zaliczyłam” i Pedrerę i Batlló kilka lat temu) i potowarzyszyć naszym gościom w zwiedzaniu. Odstaliśmy swoje w kolejce, która niestety jest nieunikniona, bez względu na porę roku czy dnia trzeba spodziewać się tłumku turystów, zapłaciliśmy za bilet (11 euro za wejście do Pedrery plus zawyżone 16 za Batlló) i znaleźliśmy się w innym świecie. Świecie nieposkromionej fantazji Gaudíego.



Casa Milà, bardziej znana pod nazwą la Pedrera, to jeden z najbardziej znanych budynków na ulicy Passeig de Grácia (znajduje się dokładnie na skrzyżowaniu tejże z Provença). Jest to kolejny przykład niezwyklej wyobraźni Gaudíego oraz odwagi przedsiębiorcy Pere Milà, który miął odwagę pozwolić mu na realizacje tego projektu, który niewątpliwie wyróżnia się na tle budynków w mięście. Jest to ostatni budynek świecki zbudowany przez Gaudíego, później poświęcił się całkowicie swojemu najbardziej ambitnemu dziełu, Sagradzie Familii.

Budynek przypomina, szczególnie w kolorystyce, duży blok skalny, dzięki temu właśnie podobieństwu zyskał przezwisko La Pedreda, czyli Kamieniołom. Kształt tego budynku rozpoznają niemal wszyscy, charakterystyczny styl Gaudíego rozpoznawalny jest od razu.
Pofalowana fasada zbudowana jest z wapiennych płyt, balkony wykonane są z ciężkiego żelaza, frontowe drzwi też zdobi misternie wykonana dekoracja. Jednak najciekawszym elementem są kominy zdobiące dach. Wiele elementów zainspirowanych jest naturą i przyrodą. Dla mnie skały Montserratu miały bardzo podobny kształt.



Spacerując pośród szalonych, przypominających ludzkie twarze kominy, podziwiać możemy miedzy innymi Sagradę Familie, bowiem z dachu Pedrery roztacza się piękny widok na miasto.
Dla mnie wizyta w domach zaprojektowanych przez Gaudíego to wizyta obowiązkowa, mimo że przyznaję, że dla wielu cena może wydać się zaporowa. Ale warto, dzięki niemu przenosimy się do architektonicznej krainy marzeń. Dzieła Gaudíego są nie tylko ozdobą Barcelony, ale dla wielu znakiem rozpoznawczym tego miasta.



Gaudí's projects are admired because of the originality, interesting architecture, his works anticipated and influenced modern architecture. We decided to take advantage of another visit, and enter with them Gaudí’s houses. I already visited La Pedrera, casa Batlló and Sagrada Familia while being in Barcelona few years ago with my sister, but Nuno still had to explore the interior of those exceptional architectonical gems. We had to wait in a queue, but this is inevitable, as you have to always expect some tourist, no matter what time of year or day you decide to go. After paying for the tickets (11 euros to visit La Pedrera and exaggerated price of 16 euros for Casa Battló) we found ourselves in another world. Gaudí's world of untamed fantasy.

Casa Milà, better known as La Pedrera, is one of the most famous buildings on Passeig de Gracia (located exactly at the intersection of Passeig de Gracia with Provenca). This is another example of Gaudí's extraordinary imagination and Pere Milà’s courage to allow him to realization this amazing project, which certainly stands out among more dull and conservative buildings in Barcelona. This is the last residential building by Gaudí, later on he devoted himself entirely to his most ambitious work, Sagrada Familia.
The building resembles, especially in color and shape, a large rock, thanks to that Barcelonans started calling it La Pedrera, the Stone Quarry. The shape of the building is instantly recognizable as Gaudí's work, being another example if his distinctive and original style. Undulating facade is built of limestone panels, balconies are made of heavy iron, the front door is adorned with a fine decoration. But the most interesting element of the whole buildings is the roof terrace with surrealistic chimneys.



Many elements are inspired by nature and wildlife. For me, rocks of Montserrat have a very similar shape and colour.
Walking among the abstract, in the shape of human faces you can admore Sagrada Familia and Eixample district, as Pedrera offers beautiful views of the city. For me, a visit to some of Gaudí's buildings is mandatory, although I admit that because of the unfairly high price some just decide to admire exterior without entering. Thanks to Gaudí we enter architectural dreamland. Gaudí's works not only decorate Barcelona, but for many they are the its trademark.

Friday 15 April 2011

Kreatywność na Ramblas/ Creativity on the Ramblas

Spacer po Ramblas to punkt obowiązkowy każdej wizyty w Barcelonie, tak więc o tego miejsca zaczęłam oprowadzać kolejnych gości, moją mamę i jej koleżankę. Tłum turystów z całego świata, stoiska z kwiatami, pamiątkami, do tego kieszonkowcy, to wszystko co mogłyśmy znaleźć na tym ruchliwym deptaku w samym centrum Barcelony.
Dla mnie od kwietnia do października Rambla zmienia się jednak w miejsce, które będę omijać szerokim łukiem, bo przeciskanie się między guiris czy odpędzanie namolnych ulicznych sprzedawców, jednocześnie pilnując portfela nie należy do przyjemności.
Wiadomo jednak było, że przy każdej wizycie przejdę się z Pl. Catalunya do pomnika Kolumba.



W dzisiejszym poście skupię się na jednym z nieodłącznych elementów Rambli, na ludzkich figurach. Są to pomysłowi “artyści”, którzy w ten niestandardowy sposób zarabiają na życie. Spotkamy tutaj fantazyjnie przebranych mimów, którzy w kolorowych i oryginalnych kostiumach starają się przyciągnąć uwagę przechodniów.



Można wrzucić monetę i zrobić sobie zdjęcie na pamiątkę. Jeśli jednak będziemy pstrykać zdjęcia, a potem nie wrzucimy nic do puszki, narażamy się na przekleństwa, wrogie miny czy złowieszcze gesty przebierańców, dzięki którym Rambla nabiera atmosfery festynu.



(Zdjęcia zrobione przeze mnie oraz przez moich gości)




One of the things a turist in Barcelona MUST do, is to walk down on the Ramblas, so this is where I took my guests, that is my mum and her friend. Thousands and thousands of tourists from around the world, flower stalls, souvenir shops, pickpockets, that's all we could find on this busy pedestrian street in the heart of Barcelona.
For me, from April to October Rambla changes into a place that I will try to avoid, as you have to open your way between all those guiris and annoying street vendors, while making sure that nobody is trying to rob you taking advantage of the crowds and you taking pictures.

However, I am well aware that with every visit I will stroll down from Pl. Catalunya to the Columbus statue.



In this post I will focus only on one aspect of the Rambla, one of its characteristics, that is on human figures. Human figures really stand out and create the festive ambience on the Ramblas, those imaginative and creative “artists” make their living in this unusual way, by trying to capture tourists’ attention with their unusual outfit. You can meet her fancifully dressed up mimes who in colorful and original costumes show their creativity.



You can give them a coin and take a picture with one of them as a souvenir. But if you take photos openly and then don’t give anything, you risk they will curse you or make the angry face at least, if not more threatening gesture.




(Photos were taken by me or by my guests)

Saturday 30 April 2011

Graffiti barowe/ Bar’s graffiti

Ostatni post kwietniowy będzie o graffiti barowym. Bary przeważnie otwierane są wieczorem, niektórzy właściciele postanowili wykorzystać metalowe spuszczone w ciągu dnia rolety i namalować na nich a to logo klubu, a to coś luźniej związanego z tematyką barową. Dzięki temu nie ma miejsca na cień wątpliwości, co do przeznaczenia tych miejsc i może ktoś zaciekawiony powróci wieczorną porą?






The last post in April is about bar's graffiti. Bars usually open in the evening , so some owners decided to use metal lowered during the day blinds and paint on them sometimes a club’s logo, or something loosely bar-party-related. This is how you always know what the place closed during the day is and may return in the evening to discover if this cocktail bar is as good as its graffiti.


Wednesday 27 April 2011

Najpierw do Quimet&Quimet/ First, to Quimet&Quimet

W lokalu Quimet&Quimet wisi sobie taki kafel: policjant tłumaczy przyjezdnym, że Gaudi, Picassó, Miró… ale oni są bardziej zainteresowani, na jakiej ulicy mieści się lokalik, gdzie wybrałam się niedawno. Miejsce to polecała mi już Carmen dość dawno, ale gdy się wybraliśmy jakiś czas temu z Nuno w sobotni wieczór, to pocałowaliśmy klamkę. Okazało się bowiem, że godziny otwarcia są jeszcze bardzo okrojone: pon-pt czynne jest w godzinach lunchu 12-16, a potem od 19 do 22.30. To w tygodniu, bowiem w weekend możemy tam zjeść tylko w soboty od 12-16I zawsze należy się spodziewać, że będzie pełno , bowiem miejsce cieszy się całkowicie zasłużoną sławą miejsca, gdzie serwuje się najlepsze montaditos. Musicie dodać to słowo do waszego kulinarnego słownika, montadito to małe kanapeczki, co jest na nich podane, zależy już tylko od inwencji twórcy. My zdaliśmy się na miłą kelnerkę, która przyniosła nam montaditos z białym serem, łososiem i miodem; z małżą i kawiorem; z sardynką (chyba to była sardynka) i oliwką oraz deskę z serami i różnym pieczywkiem. Do tego wermut domowej produkcji.



Malutki lokal, wielkości przeciętnego salonu, gdzie nie ma miejsc siedzących i tylko 2 stoliki, bar zapełnia się w porze lunchowej i wieczorowej, a wielu klientów zajada się montaditos na chodniku przed knajpką.

Wystój wnętrza też jest pomysłowy, od podłogi po sufit ściany są zapełnione butelkami trunków z całego świata, które można też kupić.



Jednak to przepyszne przekąski przyciągają do Quimet&Quimet tłumy barcelończyków i przyjezdnych (jednak turyści są to w mniejszości). A ja się nie mogę doczekać, kiedy wybierzemy się tam następny raz. I pewnie znowu zdamy się na rekomendacje rodziny Quim (knajpka przechodzi z pokolenia na pokolenie i nie traci nic z rodzinnego, intymnego klimatu), bowie wiele montaditos jest wymyślanych na poczekaniu.

A Wam po obejrzeniu zdjęć nie pociekła ślinka?



In the bar Quimet & Quimet there is a tile on the wall: a policeman explains to turists they should see Gaudi, Picasso, Miró ... but they are more interested on what street this small bar is located. Carmen recommended me this little café, but last time we tried to taste their specialities on a Saturday night, it was closed. It turned out that their opening hours are quite limited: Mon-Fri hours in the lunchtime 12pm-4pm, and then in the evening 7pm-10.30pm. However, those are weekdays hours, cause if you intent to try their tapas during the weekend, you can only go there on Saturday (12pm-4pm) and you always have to expect the place to bu full, as it has as a fully-deserved reputation of the bodega where you can enjoy the best montaditos. You have to add this word to your culinary dictionary, montadito means a small sandwichs with something on top, thos „something” depends only one one’s creativity. We trusted recommendation of a friendly waitress and were goven montaditos with white cheese, salmon and honey, other with mussels and caviar, yet another with sardine (I guess it was a sardine) and olives and a plate of delicious cheese. And to drink, homemade vermouth.



A tiny space, a size of an average living room,has no seats and there are only two tables, this bar fills up at lunchtime and evening, and many customers are eating their montadidos on the sidewalk.
The interior is also original, the bottles of wines, beer, spririt from different parts of the world cover the walls from floor to ceiling.



But it’s the food that attract Barcelonians and visitors (tourists, however, are in the minority) to stop at Quimet & Quimet Barcelonians. Personally, I just can’t wait to go there once again. And prpbably again I wil just ask a day speciality or a montadito they recommend. Run by fifth generation of Quim family (the bar passes from generation to generation and hasn’t lost its familiar and climate), this bodega invites you to food heaven.

Has this post made your mouth water?

Friday 22 April 2011

Wielkanocne dekoracje/ Easter decorations

W tym roku Wielkanoc spędzam w Polsce, tak więc nie będzie postu o tradycjach hiszpańskich obchodzenia Semana Santa. Chciałabym kiedyś zobaczyć na żywo słynne procesje w Andaluzji, ale w tym roku, po ponad półrocznej nieobecności, cieszę się na te kilka dni w domu.
Aby zaakcentować jednak w jakiś sposób klimat Wielkanocy na moim blogu, przedstawiam sklepowe aranżacje na witrynach, dzięki którym poczułam świąteczny nastrój. W cukierniach oczywiście na witrynach królują wytwory z czekolady w najróżniejszych kształtach- od jajek, przez króliki, po formy niekoniecznie związane ze Świętami. Jajo z piłkarzami FC Barcelony, proszę bardzo, z postacią z kreskówek – też się znajdzie. Ceny czasami zwalające z nóg. To ja już wolę po prostu tabliczkę czekolady :)




Ładną wystawę miał też sklep ze świeczkami.

Korzystając z okazji, życzę wszystkim, którzy odwiedzają mojego bloga spokojnych i radosnych Świąt Wielkanocy, spędzonych w rodzinnej atmosferze.



As this year I am at home during Easter, I can’t write about Spanish traditions of Semana Santa. I would like to participate once in famous processions in Andalusia, but this year, after not being at home for more than six months, I am really happy to spend few days in sunny Poland.

I wanted to show somehow show Easter atmosphere on my blog, I decided to put some photos of shop windows with Easter decorations that put me the Easter mood.
At confectionery, decorations are of course made of chocolate in various shapes, from egg, rabbit, and in shapes that are not really Easter-related. If you want a chocolate egg with Barca football player- you have it, with your favourite cartoon hero- just name it. Well, sometimes those sweet creations are super overpriced. That is why I would just buy plain bar of chocolate:)




I found also a nice display in a shop with candles.
I want to wish a Happy Easter to all my blog readers.

Saturday 16 April 2011

Wizyta w Kamieniołomie/ A visit to the Quarry

Projekty Gaudíego podziwiane są ze względu na oryginalność, ciekawe rozwiązania architektoniczne, estetykę wyprzedzająca czasy, w której zostały zbudowane.
Korzystając z kolejnej wizyty postanowiliśmy nadrobić turystyczne braki Nuno (ja bowiem “zaliczyłam” i Pedrerę i Batlló kilka lat temu) i potowarzyszyć naszym gościom w zwiedzaniu. Odstaliśmy swoje w kolejce, która niestety jest nieunikniona, bez względu na porę roku czy dnia trzeba spodziewać się tłumku turystów, zapłaciliśmy za bilet (11 euro za wejście do Pedrery plus zawyżone 16 za Batlló) i znaleźliśmy się w innym świecie. Świecie nieposkromionej fantazji Gaudíego.



Casa Milà, bardziej znana pod nazwą la Pedrera, to jeden z najbardziej znanych budynków na ulicy Passeig de Grácia (znajduje się dokładnie na skrzyżowaniu tejże z Provença). Jest to kolejny przykład niezwyklej wyobraźni Gaudíego oraz odwagi przedsiębiorcy Pere Milà, który miął odwagę pozwolić mu na realizacje tego projektu, który niewątpliwie wyróżnia się na tle budynków w mięście. Jest to ostatni budynek świecki zbudowany przez Gaudíego, później poświęcił się całkowicie swojemu najbardziej ambitnemu dziełu, Sagradzie Familii.

Budynek przypomina, szczególnie w kolorystyce, duży blok skalny, dzięki temu właśnie podobieństwu zyskał przezwisko La Pedreda, czyli Kamieniołom. Kształt tego budynku rozpoznają niemal wszyscy, charakterystyczny styl Gaudíego rozpoznawalny jest od razu.
Pofalowana fasada zbudowana jest z wapiennych płyt, balkony wykonane są z ciężkiego żelaza, frontowe drzwi też zdobi misternie wykonana dekoracja. Jednak najciekawszym elementem są kominy zdobiące dach. Wiele elementów zainspirowanych jest naturą i przyrodą. Dla mnie skały Montserratu miały bardzo podobny kształt.



Spacerując pośród szalonych, przypominających ludzkie twarze kominy, podziwiać możemy miedzy innymi Sagradę Familie, bowiem z dachu Pedrery roztacza się piękny widok na miasto.
Dla mnie wizyta w domach zaprojektowanych przez Gaudíego to wizyta obowiązkowa, mimo że przyznaję, że dla wielu cena może wydać się zaporowa. Ale warto, dzięki niemu przenosimy się do architektonicznej krainy marzeń. Dzieła Gaudíego są nie tylko ozdobą Barcelony, ale dla wielu znakiem rozpoznawczym tego miasta.



Gaudí's projects are admired because of the originality, interesting architecture, his works anticipated and influenced modern architecture. We decided to take advantage of another visit, and enter with them Gaudí’s houses. I already visited La Pedrera, casa Batlló and Sagrada Familia while being in Barcelona few years ago with my sister, but Nuno still had to explore the interior of those exceptional architectonical gems. We had to wait in a queue, but this is inevitable, as you have to always expect some tourist, no matter what time of year or day you decide to go. After paying for the tickets (11 euros to visit La Pedrera and exaggerated price of 16 euros for Casa Battló) we found ourselves in another world. Gaudí's world of untamed fantasy.

Casa Milà, better known as La Pedrera, is one of the most famous buildings on Passeig de Gracia (located exactly at the intersection of Passeig de Gracia with Provenca). This is another example of Gaudí's extraordinary imagination and Pere Milà’s courage to allow him to realization this amazing project, which certainly stands out among more dull and conservative buildings in Barcelona. This is the last residential building by Gaudí, later on he devoted himself entirely to his most ambitious work, Sagrada Familia.
The building resembles, especially in color and shape, a large rock, thanks to that Barcelonans started calling it La Pedrera, the Stone Quarry. The shape of the building is instantly recognizable as Gaudí's work, being another example if his distinctive and original style. Undulating facade is built of limestone panels, balconies are made of heavy iron, the front door is adorned with a fine decoration. But the most interesting element of the whole buildings is the roof terrace with surrealistic chimneys.



Many elements are inspired by nature and wildlife. For me, rocks of Montserrat have a very similar shape and colour.
Walking among the abstract, in the shape of human faces you can admore Sagrada Familia and Eixample district, as Pedrera offers beautiful views of the city. For me, a visit to some of Gaudí's buildings is mandatory, although I admit that because of the unfairly high price some just decide to admire exterior without entering. Thanks to Gaudí we enter architectural dreamland. Gaudí's works not only decorate Barcelona, but for many they are the its trademark.

Friday 15 April 2011

Kreatywność na Ramblas/ Creativity on the Ramblas

Spacer po Ramblas to punkt obowiązkowy każdej wizyty w Barcelonie, tak więc o tego miejsca zaczęłam oprowadzać kolejnych gości, moją mamę i jej koleżankę. Tłum turystów z całego świata, stoiska z kwiatami, pamiątkami, do tego kieszonkowcy, to wszystko co mogłyśmy znaleźć na tym ruchliwym deptaku w samym centrum Barcelony.
Dla mnie od kwietnia do października Rambla zmienia się jednak w miejsce, które będę omijać szerokim łukiem, bo przeciskanie się między guiris czy odpędzanie namolnych ulicznych sprzedawców, jednocześnie pilnując portfela nie należy do przyjemności.
Wiadomo jednak było, że przy każdej wizycie przejdę się z Pl. Catalunya do pomnika Kolumba.



W dzisiejszym poście skupię się na jednym z nieodłącznych elementów Rambli, na ludzkich figurach. Są to pomysłowi “artyści”, którzy w ten niestandardowy sposób zarabiają na życie. Spotkamy tutaj fantazyjnie przebranych mimów, którzy w kolorowych i oryginalnych kostiumach starają się przyciągnąć uwagę przechodniów.



Można wrzucić monetę i zrobić sobie zdjęcie na pamiątkę. Jeśli jednak będziemy pstrykać zdjęcia, a potem nie wrzucimy nic do puszki, narażamy się na przekleństwa, wrogie miny czy złowieszcze gesty przebierańców, dzięki którym Rambla nabiera atmosfery festynu.



(Zdjęcia zrobione przeze mnie oraz przez moich gości)




One of the things a turist in Barcelona MUST do, is to walk down on the Ramblas, so this is where I took my guests, that is my mum and her friend. Thousands and thousands of tourists from around the world, flower stalls, souvenir shops, pickpockets, that's all we could find on this busy pedestrian street in the heart of Barcelona.
For me, from April to October Rambla changes into a place that I will try to avoid, as you have to open your way between all those guiris and annoying street vendors, while making sure that nobody is trying to rob you taking advantage of the crowds and you taking pictures.

However, I am well aware that with every visit I will stroll down from Pl. Catalunya to the Columbus statue.



In this post I will focus only on one aspect of the Rambla, one of its characteristics, that is on human figures. Human figures really stand out and create the festive ambience on the Ramblas, those imaginative and creative “artists” make their living in this unusual way, by trying to capture tourists’ attention with their unusual outfit. You can meet her fancifully dressed up mimes who in colorful and original costumes show their creativity.



You can give them a coin and take a picture with one of them as a souvenir. But if you take photos openly and then don’t give anything, you risk they will curse you or make the angry face at least, if not more threatening gesture.




(Photos were taken by me or by my guests)