Wednesday 17 October 2012

Moje miasto/ My hometown


Często zachwycamy się nowymi miejscami, bo są nieznane, egzotyczne, dalekie od bliskiej  nam szarej codzienności. Lepiej znamy obce kraje, potrafimy jednym tchem wymienić zabytki Paryża czy Rzymu, ale nie miasta, w którym mieszkamy. Kochamy podróże te zagraniczne, a do wakacji w Polsce się nie przyznajemy, jeśli w ogóle się na nie decydujemy.  Marzymy o dalekich wyprawach na inne kontynenty, a nie na drugi koniec ojczyzny. Też tak miałam, aż do momentu, kiedy zamieszkałam poza granicami Polski. Przy każdej wizycie zaczęłam na nowo odkrywać uroki mojego kraju i mojego miasta. Dziś pokażę wam fajne miasto. Moje miasto. Podczas ostatniej wizyty miałam okazję spojrzeć na Bydgoszcz świeżym spojrzeniem i naprawdę spodobało mi się to, co zobaczyłam. Kolorowe i tętniące życiem miasto. Pamiętam, jak lata temu narzekałam, że nie ma tu co robić, że jest brzydko i szaro, to metamorfoza, jaką przeszła Bydgoszcz jest godna podziwu. 


Największe wrażenie zrobiła na mnie Wyspa Młyńska, którą kojarzyłam jako miejsce, gdzie w liceum chodziło się na wagary z tanim winiarzem pod pachą. Teraz to jeden z najpiękniejszych zakątków miasta. W końcu ktoś miał fajny pomysł, jak wykorzystać rzekę Brdę przepływającą przez sam środek miasta. Nowe mostki (nie trzeba było czekać długo, żeby zawisły na nich kłódki miłości”), zadbany skwerek i zielone bulwary, plac zabaw, zachęcają do długich spacerów.  I gdyby tylko znalazły się pieniądze, by wyremontować kamienice tak szare i odrapane, to może określenie tej okolicy „Wenecją bydgoską” nie wywoływałoby ironicznego uśmieszku na twarzy. 


Spacer ulicą Długą i Gdańską to było dla mnie jak przeniesienie się do czasów licealnych. A po długim jesiennym spacerze nie ma nic lepszego, niż jedzonko. Tym razem zamiast iść do sławnego lokalu Sowy, który był obowiązkowym punktem podczas każdej wizyty w moim rodzinnym mieście, zdecydowałyśmy się z mamą zjeść lunch w małym lokaliku Kuchnia. Był to strzał w dziesiątkę, bo jedzenie przepyszne, a obsługa przemiła (choć pewnie niektórych „nadskakiwanie” może wkurzać, ale ja akurat lubię, gdy ktoś się nie ogranicza tylko do przyniesienia jedzenia i zapisania zamówienia). Nie ma menu, bo to zmienia się chyba codziennie, a zależy od świeżych składników, jakie uda się młodym kucharzom kupić. Możemy liczyć na pomoc przemiłej obsługi, która przy stoliku spędza tyle czasu, ile potrzeba, nie denerwując się, że chcemy wysłuchać całą listę dań dnia (mama zdecydowała się na polędwiczki z kurczaka z kuskusem, a ja na polędwiczki z warzywami z przepysznym sosem). Do tego otwarta kuchnia, fajny wystrój tworzący intymną i domową atmosferę, przyjemna i niedominująca muzyka w tle, pięknie podane dania, nie mogłam znaleźć nic, co by mi się nie podobało. Byłam tak zaabsorbowana pysznymi daniami i klimatem miejsca, że zrobiłam tylko 2 zdjęcia, więc odsyłam Was na stronę lokalu, który koniecznie powinniście odwiedzić, jak zawitacie do Bydgoszczy.


Miało być o urokach Bydgoszczy, a 1/3 postu zajmuje zachwyt nad jedzeniem. Ale co ja mogę poradzić, że uwielbiam dobrze zjeść i odkrywać  fajne lokalne knajpki? 

Dzięki Facebookowi dowiaduję się od moich znajomych o ciekawych inicjatywach, imprezach, koncertach i czasami aż mi szkoda, że nie mogę się teleportować, aby w nich uczestniczyć. Nie wiem, czy kilka lat temu naprawdę nic się nie działo, czy ja też nie byłam tym zainteresowana. 


Dopiero po kilku latach mieszkania poza miastem, a potem poza granicami kraju, to, co kiedyś dla mnie było znane i codzienne, stało się egzotyczne i nowe. Czy macie podobne doświadczenia odkrycia na nowo Waszego miasta? 

Więcej zdjęć ze spaceru po Bydgoszczy tutaj.


So many times we fall in love with new places just because they are new, unknown, exotic and different from often boring and reality. We are proud to know well foreign countries, we can name all the famous monuments in Rome or Paris but not in the city we live in. We love visiting other countries and when we have to spend holidays in our own, we tend to think we waste our days off and money.  We dream of a round-the-world trip or at least travel to another continent, and don’t even consider exploring what our own country has to offer. At least, I did think that way until I became an expat (first in Romania, then in Spain and now in Ireland).  Now, with every visit to Poland I try to rediscover the charms of my country and my city. Today I'll show you a cool city. My city. During the recent visit, I had the opportunity to take a fresh look at Bydgoszcz and I really liked what I saw: a colorful and vibrant city. I remember complaining  years ago that there was absolutely nothing to do or see and that the city was ugly and grey. The metamorphosis that my hometown Bydgoszcz has undergone is really admirable. Or maybe I just see it differently?


I was really impressed how Mill Island (Wyspa Młyńska) have changed. It used to be quite dodgy place where students from high school would go to have a beer while skipping classes. Now it is one of  the most beautiful parts of the city. It is really great to see that finally  someone had a great idea how to get the most out of Brda River that flows through the city centre. New bridges (it didn’t take long to see them filled with “love locks”), green boulevards, playground, it really is a great place for a Sunday walk. I just wish that shabby and grey buildings that overlook the river were renovated so the area could be called again “Bydgoszcz Venice”. Now the name seems like a joke. Dluga and Gdanska street have seen better days as well, but they bring nice memories of my high school years.  And what is better after a long autumn walk that a nice meal?


This time, instead of going to the famous Sowa restaurant (it has always been the place I had to go while being in my hometown, mostly for their delicious desserts), my mum took me to a small place called  simply Kuchnia (meaning Kitchen).  We couldn’t have chosen a better place to have an intimate mother-daughter lunch. The food was simply delicious and the service perfect (one of the best I’ve had in years). There is no menu,  as it changes every day depending what fresh ingredients young chefs find on the market and their imagination. You can count on their professional advice when choosing a plate, they really spend quite a lot time by one time, just to be sure that you order what would taste you the best, without rush (my mum decided to have chicken fillets with couscous, and I tenderloin with vegetables in a delicious sauce). And the décor is just perfect (I could almost imagine running a place like that): open kitchen so you can see how all the dishes are prepared (if you are lucky to sit close), they are beautifully served. Really, I really liked everything and I was so focused on how delicious my meal was that I only took 2 photos, so check their website for more. I really recommend the place if you are ever in Bydgoszcz. 

I was supposed to describe you why Bydgoszcz is such a cool city, and 30% of the post is about food. What can I do, I just love to discover nice local restaurants. 

Thanks to facebook I can stay up to date with many interesting events that take places in Bydgoszcz. I don’t know if few years ago there weren’t half as many things to do, or I just wasn’t so interested to find them.


It seems that after living several years in another city and then in different countries, what was once known, boring and routine, is now new and exotic. Do you have a similar experience to rediscover your city?

If you want to see more pictures from my last visit to Bydgoszcz, click here

8 comments:

New Life in Spain said...

It looks beauuutiful! I have still not visited Poland but have heard so many nice things, and I really need to go there as soon as possible! Good luck with all new things in Dublin! :)

Unknown said...

Poland has so many beautiful places. I really recomment it- Cracow, Warsaw, Wroclaw or Gdansk, there are cheap flights as well from Spain :)

Anonymous said...

W Twoim mieście byłam tylko raz i to krótko, ale zrobiło na mnie dobre wrażenie.
Warszawy nie lubiłam, nie lubię i chyba nie polubię. mam swoje miejsca, ale nigdy nie czułam się tutaj jak w domu.

Unknown said...

#Ajka, ja potrzebowałam troszkę czasu i perspektywy, żeby Bydgoszcz polubić, a do Warszawy mam mieszane uczucia.

Laura said...

Byłam kiedyś w Bydgoszczy, mam rodzinę w byłym województwie bydgoskim, ale samym mieście byłam tylko raz, jakieś osiem lat temu, ale już wtedy mi się podobała.
Za brzydkie i nieciekawe to uznaje się Katowice ;) A ja i tak je lubię.

Unknown said...

Laura, cieszę, że ci się podoba :) A miasta nawet brzydkie i nieciekawe mogą mieć swój urok :)

Bozena Baran said...

Piałam ci kiedyś w komentarzu o tym, że Bydgoszcz się zmieniła i życie kulturalne drgnęło, a mieszkańcy coraz bardziej ochoczo bawią się i znajdują powody do wspólnej zabawy. Trzeba ci było jednak przyjechać do rodzinnego miasta,żeby się o tym przekonać.Cieszę się, że tak pozytywnie odnalazłaś Bydgoszcz:-)))

Unknown said...

Tak, kilka osób już mi mówiło i pisało, jak się zmieniła. Ale co innego zobaczyć na własne oczy. Byle się tak dalej zmieniała :)

Post a Comment

Wednesday 17 October 2012

Moje miasto/ My hometown


Często zachwycamy się nowymi miejscami, bo są nieznane, egzotyczne, dalekie od bliskiej  nam szarej codzienności. Lepiej znamy obce kraje, potrafimy jednym tchem wymienić zabytki Paryża czy Rzymu, ale nie miasta, w którym mieszkamy. Kochamy podróże te zagraniczne, a do wakacji w Polsce się nie przyznajemy, jeśli w ogóle się na nie decydujemy.  Marzymy o dalekich wyprawach na inne kontynenty, a nie na drugi koniec ojczyzny. Też tak miałam, aż do momentu, kiedy zamieszkałam poza granicami Polski. Przy każdej wizycie zaczęłam na nowo odkrywać uroki mojego kraju i mojego miasta. Dziś pokażę wam fajne miasto. Moje miasto. Podczas ostatniej wizyty miałam okazję spojrzeć na Bydgoszcz świeżym spojrzeniem i naprawdę spodobało mi się to, co zobaczyłam. Kolorowe i tętniące życiem miasto. Pamiętam, jak lata temu narzekałam, że nie ma tu co robić, że jest brzydko i szaro, to metamorfoza, jaką przeszła Bydgoszcz jest godna podziwu. 


Największe wrażenie zrobiła na mnie Wyspa Młyńska, którą kojarzyłam jako miejsce, gdzie w liceum chodziło się na wagary z tanim winiarzem pod pachą. Teraz to jeden z najpiękniejszych zakątków miasta. W końcu ktoś miał fajny pomysł, jak wykorzystać rzekę Brdę przepływającą przez sam środek miasta. Nowe mostki (nie trzeba było czekać długo, żeby zawisły na nich kłódki miłości”), zadbany skwerek i zielone bulwary, plac zabaw, zachęcają do długich spacerów.  I gdyby tylko znalazły się pieniądze, by wyremontować kamienice tak szare i odrapane, to może określenie tej okolicy „Wenecją bydgoską” nie wywoływałoby ironicznego uśmieszku na twarzy. 


Spacer ulicą Długą i Gdańską to było dla mnie jak przeniesienie się do czasów licealnych. A po długim jesiennym spacerze nie ma nic lepszego, niż jedzonko. Tym razem zamiast iść do sławnego lokalu Sowy, który był obowiązkowym punktem podczas każdej wizyty w moim rodzinnym mieście, zdecydowałyśmy się z mamą zjeść lunch w małym lokaliku Kuchnia. Był to strzał w dziesiątkę, bo jedzenie przepyszne, a obsługa przemiła (choć pewnie niektórych „nadskakiwanie” może wkurzać, ale ja akurat lubię, gdy ktoś się nie ogranicza tylko do przyniesienia jedzenia i zapisania zamówienia). Nie ma menu, bo to zmienia się chyba codziennie, a zależy od świeżych składników, jakie uda się młodym kucharzom kupić. Możemy liczyć na pomoc przemiłej obsługi, która przy stoliku spędza tyle czasu, ile potrzeba, nie denerwując się, że chcemy wysłuchać całą listę dań dnia (mama zdecydowała się na polędwiczki z kurczaka z kuskusem, a ja na polędwiczki z warzywami z przepysznym sosem). Do tego otwarta kuchnia, fajny wystrój tworzący intymną i domową atmosferę, przyjemna i niedominująca muzyka w tle, pięknie podane dania, nie mogłam znaleźć nic, co by mi się nie podobało. Byłam tak zaabsorbowana pysznymi daniami i klimatem miejsca, że zrobiłam tylko 2 zdjęcia, więc odsyłam Was na stronę lokalu, który koniecznie powinniście odwiedzić, jak zawitacie do Bydgoszczy.


Miało być o urokach Bydgoszczy, a 1/3 postu zajmuje zachwyt nad jedzeniem. Ale co ja mogę poradzić, że uwielbiam dobrze zjeść i odkrywać  fajne lokalne knajpki? 

Dzięki Facebookowi dowiaduję się od moich znajomych o ciekawych inicjatywach, imprezach, koncertach i czasami aż mi szkoda, że nie mogę się teleportować, aby w nich uczestniczyć. Nie wiem, czy kilka lat temu naprawdę nic się nie działo, czy ja też nie byłam tym zainteresowana. 


Dopiero po kilku latach mieszkania poza miastem, a potem poza granicami kraju, to, co kiedyś dla mnie było znane i codzienne, stało się egzotyczne i nowe. Czy macie podobne doświadczenia odkrycia na nowo Waszego miasta? 

Więcej zdjęć ze spaceru po Bydgoszczy tutaj.


So many times we fall in love with new places just because they are new, unknown, exotic and different from often boring and reality. We are proud to know well foreign countries, we can name all the famous monuments in Rome or Paris but not in the city we live in. We love visiting other countries and when we have to spend holidays in our own, we tend to think we waste our days off and money.  We dream of a round-the-world trip or at least travel to another continent, and don’t even consider exploring what our own country has to offer. At least, I did think that way until I became an expat (first in Romania, then in Spain and now in Ireland).  Now, with every visit to Poland I try to rediscover the charms of my country and my city. Today I'll show you a cool city. My city. During the recent visit, I had the opportunity to take a fresh look at Bydgoszcz and I really liked what I saw: a colorful and vibrant city. I remember complaining  years ago that there was absolutely nothing to do or see and that the city was ugly and grey. The metamorphosis that my hometown Bydgoszcz has undergone is really admirable. Or maybe I just see it differently?


I was really impressed how Mill Island (Wyspa Młyńska) have changed. It used to be quite dodgy place where students from high school would go to have a beer while skipping classes. Now it is one of  the most beautiful parts of the city. It is really great to see that finally  someone had a great idea how to get the most out of Brda River that flows through the city centre. New bridges (it didn’t take long to see them filled with “love locks”), green boulevards, playground, it really is a great place for a Sunday walk. I just wish that shabby and grey buildings that overlook the river were renovated so the area could be called again “Bydgoszcz Venice”. Now the name seems like a joke. Dluga and Gdanska street have seen better days as well, but they bring nice memories of my high school years.  And what is better after a long autumn walk that a nice meal?


This time, instead of going to the famous Sowa restaurant (it has always been the place I had to go while being in my hometown, mostly for their delicious desserts), my mum took me to a small place called  simply Kuchnia (meaning Kitchen).  We couldn’t have chosen a better place to have an intimate mother-daughter lunch. The food was simply delicious and the service perfect (one of the best I’ve had in years). There is no menu,  as it changes every day depending what fresh ingredients young chefs find on the market and their imagination. You can count on their professional advice when choosing a plate, they really spend quite a lot time by one time, just to be sure that you order what would taste you the best, without rush (my mum decided to have chicken fillets with couscous, and I tenderloin with vegetables in a delicious sauce). And the décor is just perfect (I could almost imagine running a place like that): open kitchen so you can see how all the dishes are prepared (if you are lucky to sit close), they are beautifully served. Really, I really liked everything and I was so focused on how delicious my meal was that I only took 2 photos, so check their website for more. I really recommend the place if you are ever in Bydgoszcz. 

I was supposed to describe you why Bydgoszcz is such a cool city, and 30% of the post is about food. What can I do, I just love to discover nice local restaurants. 

Thanks to facebook I can stay up to date with many interesting events that take places in Bydgoszcz. I don’t know if few years ago there weren’t half as many things to do, or I just wasn’t so interested to find them.


It seems that after living several years in another city and then in different countries, what was once known, boring and routine, is now new and exotic. Do you have a similar experience to rediscover your city?

If you want to see more pictures from my last visit to Bydgoszcz, click here

8 comments:

New Life in Spain said...

It looks beauuutiful! I have still not visited Poland but have heard so many nice things, and I really need to go there as soon as possible! Good luck with all new things in Dublin! :)

Unknown said...

Poland has so many beautiful places. I really recomment it- Cracow, Warsaw, Wroclaw or Gdansk, there are cheap flights as well from Spain :)

Anonymous said...

W Twoim mieście byłam tylko raz i to krótko, ale zrobiło na mnie dobre wrażenie.
Warszawy nie lubiłam, nie lubię i chyba nie polubię. mam swoje miejsca, ale nigdy nie czułam się tutaj jak w domu.

Unknown said...

#Ajka, ja potrzebowałam troszkę czasu i perspektywy, żeby Bydgoszcz polubić, a do Warszawy mam mieszane uczucia.

Laura said...

Byłam kiedyś w Bydgoszczy, mam rodzinę w byłym województwie bydgoskim, ale samym mieście byłam tylko raz, jakieś osiem lat temu, ale już wtedy mi się podobała.
Za brzydkie i nieciekawe to uznaje się Katowice ;) A ja i tak je lubię.

Unknown said...

Laura, cieszę, że ci się podoba :) A miasta nawet brzydkie i nieciekawe mogą mieć swój urok :)

Bozena Baran said...

Piałam ci kiedyś w komentarzu o tym, że Bydgoszcz się zmieniła i życie kulturalne drgnęło, a mieszkańcy coraz bardziej ochoczo bawią się i znajdują powody do wspólnej zabawy. Trzeba ci było jednak przyjechać do rodzinnego miasta,żeby się o tym przekonać.Cieszę się, że tak pozytywnie odnalazłaś Bydgoszcz:-)))

Unknown said...

Tak, kilka osób już mi mówiło i pisało, jak się zmieniła. Ale co innego zobaczyć na własne oczy. Byle się tak dalej zmieniała :)

Post a Comment