Monday 27 August 2012

Fiesta i sjesta/ Fiesta&siesta


Czasami ciężko uciec od stereotypowego myślenia o jakimś kraju. W kontekście Hiszpanii nie mogę nie wspomnieć fiesty i sjesty. Dla mnie fiesta to nie tyle typowa impreza (a takie jest jedno ze znaczeń tego słowa), co uwielbiane przeze mnie imprezy tematyczne, organizowane w regionach, miastach, miasteczkach. Staram się wyszukać te najciekawsze, najdziwniejsze z punkt widzenia osoby przyjezdnej, w niektórych było mi dane uczestniczyć, o innych mogłam przeczytać. (odsyłam do etykiety tradycje, jeśli przeoczyliście). Myślę, że Nuno kiedyś wykorzysta przeciwko mnie, że ciągnęłam go ze sobą na wszystkie te, które były wystarczająco blisko Barcelony, żeby w nich uczestniczyć.

Po tygodniowej nieprzerwanej imprezie dzielnicy Gracia, także Sants przystroiło się (skromniej) i świętowało. Nie miałam już jednak siły na życie nocne i poszłam tylko obejrzeć dekoracje, na swoje wytłumaczenie mając tylko falę upałów, która daje mi się we znaki i skutecznie wysysa ze mnie pokłady energii. Większość dekoracji nie wywarła na mnie dużego wrażenia, w porównaniu z tymi z Gracia, wypadają blado, ale to co zawsze będę podziwiać to zaangażowanie sąsiadów w organizację. Fajnie, że komuś się chce. Wymyślić pomysł, przygotować a potem jeszcze uczestniczyć.

 

Sants jest dla mnie dzielnicą nieznaną. Wygląda jak małe miasteczko, czuć tu klimat barrio. Jeśli jesteś turystą spędzającym kilka dni w Barcelonie, szanse, że przypadkiem znajdziesz się w Sants są niewielkie. Ale tracisz też niewiele.


A wracając do sjesty z tematu, to coraz bardziej zaczynam rozumieć potrzebę popołudniowego odpoczynku, kiedy ulice emanują dziwnym spokojem i miasta zamierają. Post krótki, bo nadeszła pora na sjestę :)


Sometimes it is hard to escape from stereotypes. When I think of Spain, I can’t avoid not to mention fiesta and siesta. When I picture a fiesta, I don’t think of a typical party in a disco (well, maybe when  somebody mentions Ibiza). I imagine instead some local celebrations, be it for a Saint’s day, Carnaval or basically any other occasions. They are organized even in the smallest towns all over Spain. I recognize that I am bit of fiesta freak, always trying to find some weird and odd traditional celebrations and check my calendar for availability (I think Nuno secretly hates me for dragging him with me to yet another fiesta I heard about). I was lucky enough to participate in quite a few (if you missed the posts or are new to the blog, check “traditions” label)


After a week of continuous party in the Gracia district, Sants also put on (more modest) decorations and show how Spaniards love to have fun. I was too tired to go there during the night, so I missed all the concert and drinking on the streets, and I have only one excuse, that the heat wave sucked all the energy out of me. As I missed the Sants Fiesta Mayor last year, I forced myself to see some decorations, but to be honest, they fall pale in comparison to the ones in Gracia.  What I do admire us how neighbors get involved: come up with original idea, prepare the decorations and then have energy to party for days and nights.


 

Sants is a totally unknown district for me, it looks like a small town and it is a typical barrio. But if you are in Barcelona only as a tourist, chances of getting here are slim. But don’t worry, I don’t think you miss much.


Getting back to siesta from the post’s title. I finally begin to understand the need to have some rest in the afternoon, when the streets are so deserted that is seems surreal, and even a big city is strangely quiet and peaceful. It is a short post, as I feel like sleeping my siesta…  

7 comments:

Anonymous said...

Wspaniale :)

Bozena Baran said...

Agnieszko, wasze wspólne uczestnictwo w tak różnorodnych fiestach w Barcelonie to ogromny kapitał doświadczeń i doskonały sposób na scalanie związku, czerpanie radości ze wspólnego przebywania i przeżywania różnych sytuacji.To wspaniałe, że umiecie się razem bawić i czerpać przyjemność z tych samych pasji.Aktywnie żyjąc z wiekiem coraz bardziej potrzebujemy też czasu na odpoczynek, tak jak sama zauważyłaś. Życzę więc miłej sjesty Tobie.

Unknown said...

Będzie mi niesamowicie brakować tych tradycyjnych obchodów hiszpańskich świąt. Ale chyba mam to w charakterze, że w każdym miejscy staram się znaleźć jakieś nietypowe rozrywki, mam nadzieję, że tych nie zabraknie w przyszłości. pozdrawiam serdecznie

Anonymous said...

Przepięknie wyglądają przystojne miasteczka i dzielnice. W Polsce zdecydowanie brakuje nam tego 'kiczu' i kolorów ;)

Unknown said...

Milena, ale gdyby wszędzie tak przystrajali to pewnie by nam spowszedniało i przestało zachwycać :)

Aldona said...

a z jakiej okazji agnieszko ta fiesta w Sants?

Unknown said...

#Aldi, tu każda dzielnica ma swoje święto, plus jest święto miasta (na dzień patrona), wtedy przez tydzień są różne koncerty, pochody, tradycyjne obchody, czasami ulice się dekoruje. Z świąt dzielnic najpopularniejsze w Barcelonie są fiestas de Gracia, o których też pisałam. A teraz akurat mają miejsce święta miasta, o których napiszę.

Post a Comment

Monday 27 August 2012

Fiesta i sjesta/ Fiesta&siesta


Czasami ciężko uciec od stereotypowego myślenia o jakimś kraju. W kontekście Hiszpanii nie mogę nie wspomnieć fiesty i sjesty. Dla mnie fiesta to nie tyle typowa impreza (a takie jest jedno ze znaczeń tego słowa), co uwielbiane przeze mnie imprezy tematyczne, organizowane w regionach, miastach, miasteczkach. Staram się wyszukać te najciekawsze, najdziwniejsze z punkt widzenia osoby przyjezdnej, w niektórych było mi dane uczestniczyć, o innych mogłam przeczytać. (odsyłam do etykiety tradycje, jeśli przeoczyliście). Myślę, że Nuno kiedyś wykorzysta przeciwko mnie, że ciągnęłam go ze sobą na wszystkie te, które były wystarczająco blisko Barcelony, żeby w nich uczestniczyć.

Po tygodniowej nieprzerwanej imprezie dzielnicy Gracia, także Sants przystroiło się (skromniej) i świętowało. Nie miałam już jednak siły na życie nocne i poszłam tylko obejrzeć dekoracje, na swoje wytłumaczenie mając tylko falę upałów, która daje mi się we znaki i skutecznie wysysa ze mnie pokłady energii. Większość dekoracji nie wywarła na mnie dużego wrażenia, w porównaniu z tymi z Gracia, wypadają blado, ale to co zawsze będę podziwiać to zaangażowanie sąsiadów w organizację. Fajnie, że komuś się chce. Wymyślić pomysł, przygotować a potem jeszcze uczestniczyć.

 

Sants jest dla mnie dzielnicą nieznaną. Wygląda jak małe miasteczko, czuć tu klimat barrio. Jeśli jesteś turystą spędzającym kilka dni w Barcelonie, szanse, że przypadkiem znajdziesz się w Sants są niewielkie. Ale tracisz też niewiele.


A wracając do sjesty z tematu, to coraz bardziej zaczynam rozumieć potrzebę popołudniowego odpoczynku, kiedy ulice emanują dziwnym spokojem i miasta zamierają. Post krótki, bo nadeszła pora na sjestę :)


Sometimes it is hard to escape from stereotypes. When I think of Spain, I can’t avoid not to mention fiesta and siesta. When I picture a fiesta, I don’t think of a typical party in a disco (well, maybe when  somebody mentions Ibiza). I imagine instead some local celebrations, be it for a Saint’s day, Carnaval or basically any other occasions. They are organized even in the smallest towns all over Spain. I recognize that I am bit of fiesta freak, always trying to find some weird and odd traditional celebrations and check my calendar for availability (I think Nuno secretly hates me for dragging him with me to yet another fiesta I heard about). I was lucky enough to participate in quite a few (if you missed the posts or are new to the blog, check “traditions” label)


After a week of continuous party in the Gracia district, Sants also put on (more modest) decorations and show how Spaniards love to have fun. I was too tired to go there during the night, so I missed all the concert and drinking on the streets, and I have only one excuse, that the heat wave sucked all the energy out of me. As I missed the Sants Fiesta Mayor last year, I forced myself to see some decorations, but to be honest, they fall pale in comparison to the ones in Gracia.  What I do admire us how neighbors get involved: come up with original idea, prepare the decorations and then have energy to party for days and nights.


 

Sants is a totally unknown district for me, it looks like a small town and it is a typical barrio. But if you are in Barcelona only as a tourist, chances of getting here are slim. But don’t worry, I don’t think you miss much.


Getting back to siesta from the post’s title. I finally begin to understand the need to have some rest in the afternoon, when the streets are so deserted that is seems surreal, and even a big city is strangely quiet and peaceful. It is a short post, as I feel like sleeping my siesta…  

7 comments:

Anonymous said...

Wspaniale :)

Bozena Baran said...

Agnieszko, wasze wspólne uczestnictwo w tak różnorodnych fiestach w Barcelonie to ogromny kapitał doświadczeń i doskonały sposób na scalanie związku, czerpanie radości ze wspólnego przebywania i przeżywania różnych sytuacji.To wspaniałe, że umiecie się razem bawić i czerpać przyjemność z tych samych pasji.Aktywnie żyjąc z wiekiem coraz bardziej potrzebujemy też czasu na odpoczynek, tak jak sama zauważyłaś. Życzę więc miłej sjesty Tobie.

Unknown said...

Będzie mi niesamowicie brakować tych tradycyjnych obchodów hiszpańskich świąt. Ale chyba mam to w charakterze, że w każdym miejscy staram się znaleźć jakieś nietypowe rozrywki, mam nadzieję, że tych nie zabraknie w przyszłości. pozdrawiam serdecznie

Anonymous said...

Przepięknie wyglądają przystojne miasteczka i dzielnice. W Polsce zdecydowanie brakuje nam tego 'kiczu' i kolorów ;)

Unknown said...

Milena, ale gdyby wszędzie tak przystrajali to pewnie by nam spowszedniało i przestało zachwycać :)

Aldona said...

a z jakiej okazji agnieszko ta fiesta w Sants?

Unknown said...

#Aldi, tu każda dzielnica ma swoje święto, plus jest święto miasta (na dzień patrona), wtedy przez tydzień są różne koncerty, pochody, tradycyjne obchody, czasami ulice się dekoruje. Z świąt dzielnic najpopularniejsze w Barcelonie są fiestas de Gracia, o których też pisałam. A teraz akurat mają miejsce święta miasta, o których napiszę.

Post a Comment