Piątek wieczór, zmęczeni całym tygodniem pracy, ja pobudką o 6 (bo wypadała moja wcześniejsza zmiana w pracy, czyli na 8 lub 9, wolę się poświęcić i wcześniej wstać, aby o 17 wyjść z pracy i rozkoszować się dłuższym dniem), Nuno stresem związanym z kupnem auta, nie mieliśmy najmniejszej ochoty na imprezowanie. Ale już za bardzo przypominamy starą i nudną parę, za dużo filmów oglądamy (co potwierdza poprzednie zdanie), znajomych mamy jeszcze niewielu, tak więc nie mogliśmy sobie pozwolić na odrzucenie zaproszenia na imprezę pożegnalną koleżanki z Nuno z pracy. Drzemeczka była jednak obowiązkowa, pote, wyjść z domu nie było jednak łatwo, bo jak na złość zaczęło lać. Uzbrojeni w parasole zakupione u chińczyka, przeskakiwaliśmy kałuże, starając się zdążyć na ferrocaril (w weekend bowiem pociągi podmiejskie jeżdżą rzadko). Umówiliśmy się ze znajomymi Nuno przy stacji metra o 22.50, na szczęście Joan jest nietypowo, jak na Hiszpana, punktualny, więc zamiast marznąć i moknąć czekając na resztę ekipy wybraliśmy się do baru, który jest nieopodal, miejsca magicznego, a znajdującego się na Ramblas.
El Bosc des Fades (Las wróżek) to bar o niezwykłej atmosferze wykreowanej przez wystój wnętrza, który, jak już podpowiada nazwa, przypominać ma las. Mamy więc drzewa, grotę, mały strumyczek, różnorakie rośliny. Siedzieć się na taborecie-pniu drzewa, niektóre stoliki wbudowane są w drzewa, jedno pomieszczenie odbiega wystrojem od pozostałych, przypomina pokój, może wróżki właśnie?
El Bosc des Fades to dziwne miejsce na drinka. Nawet w dzień panuje tu mroczna i tajemnicza atmosfera (choć samo miejsce nie jest ukryte, znajduje się przy Muzeum figur woskowych przy Ramblas). Lokalizacja sprawia, że spora część gości to turyści. Mój aparat (nowy jeszcze nie wrócił z reklamacji) nie radzi sobie dobrze w trudnych warunkach oświetleniowych, więc aby pokazać atmosferę tego baru zapożyczyłam kilka zdjęć ze strony http://www.trivago.com.
Z lasu wróżek poszliśmy do innego baru, w którym też panowała specyficzna atmosfera, acz zupełnie innego rodzaju. Bar El cangrejo (czyli krab) to bar gay friendly, gdzie drag queens mają swoje spektakle/ stand-up. Atmosferę dopełnia kiczowaty wystrój, na suficie złoty krab, na ścianach zdjęcia i lalki, kiczowata muzyka pop, przeplatana hitami hiszpańskimi. My trafiliśmy na 3 podstarzałe drag queens, które rozbawiały publiczność żartami oraz imitacjami znanych piosenek. Publika nie była tylko biernym obserwatorem spektaklu, ale uczestniczyła w nim, często była też tematem żartów opowiadanych przez performerki. Dowcipy, najczęściej o zabarwieniu seksualnym, przerysowana atmosfera, ale wbrew naszym obawom, bawiliśmy się nieźle. El cangrejo ma naprawdę dobrą opinię, wśród lokalnych imprezowiczów, jak także wśród turystów. Nie da się określić przedziału wiekowego, bo jest bardzo zróżnicowany, lokal uczęszczany jest zarówno przez osoby hetero jak i homoseksualne (para heteroseksualna była chyba jedyną parą niesmacznie obściskującą się na środku parkietu), po zakończeniu przedstawienia drag queens parkiet zapełnił się po brzegi ludźmi podskakującymi w rytm przebojów z Dirty Dancing albo śpiewających popowe hiszpańskie przeboje z lat 70 i 80.
Pośmialiśmy się, natańczyliśmy się, nie spóźniliśmy się na nocny tak więc noc można zaliczyć do udanych. Następna za kilka tygodni :)
Friday evening, we were exhausted after the whole week, me after waking up at 6 am (it was my early shift this week, so I could start at 8 or 9, I prefer to get up earlier, even if it is quite a sacrifice, so that I can finish at 5 pm and enjoy a longer evening), and Nuno after stressing out about buying a car, we really didn’t feel like going out. But we already behave like an old&boring couple, we watch way too many movies (which only proves the above statement), we still have only few friends here, so we just couldn’t afford rejecting any invitation (in this case it was a goodbye party of one of Nuno’s colleagues that was transferred to Madrid). A short nap was a must, afterwards it wasn’t easy to leave a warm and cosy bed, and to make it even more difficult, it started raining heavily.
Armed with umbrellas, cheap quality bough at the Chinese, we were jumping over puddles, trying to catch the ferrocaril (on the weekend trains run infrequently.) We were meeting Nuno’s friends ad 22.50 at the metro entrance. Fortunately one of them, Joan, is untypically punctual, so we didn’t have to wait in cold and rain for the others to arrive. Instead we went for a drink to a magical place, that was just on the Ramblas.
El Bosc des Fades (The Forest of the Fairies) is a bar with quite unique atmosphere that is created mainly by the interior decor, which, as the name already suggests, resembles a forest. So we have trees, artificial cave, small brook, a variety of plants. You sit on a wooden tree trunk, some tables are built in trees, one room decor differs from the others- it looks like a room, may fairies’ room?
El Bosc des Fades is a strange place to go for a drink. Even during the day, it is a dark and mysterious, with no music- at least there was no music on Friday night. The place itself is not hidden, it is just next to Wax Museum on the Ramblas, so that is why this is quite a popular spot among tourists. My camera (my new one still hasn’t been repaired) is not doing well in difficult lighting conditions, so to show the atmosphere of the bar, I “borrowed” some pictures from the http://www.trivago.com.
After spending some times in this magical forest, we moved to another bar, who also had unusual charm and ambience, but of a different kind. Bar El cangrejo (Crab) is a gay-friendly venue where drag queens have their performances / stand-ups. Atmosphere is enhanced by kitschy decor, golden crab on the ceiling, pictures and dolls on the walls, kitschy pop music, with Spanish hits. We saw a performance of 3 elderly drag queens who were amusing the audience with jokes and their peculiar interpretations of famous songs. The audience was not just a passive observer of the spectacle, but had to participate, responding the questions, or being objet of jokes. Jokes, mostly of sexual nature, exaggerated environment didn’t make is feel uncomfortable, as we had feared, on the contrary, we had quite the fun time. El cangrejo has a really good reputation among local clubbers, as well among tourists. It is impossible to determine the average age or sexual orientation of the guests, as it is really varied, it is frequented by young people who mainly arrive after the prformance, middle age or even older, we have hetero, homo- bi- sexual people dancing and enjoying themselves (strangely enough in a gay bar, the only couple that was making out in the middle of the dance floor, was a heterosexual one) with music from Dirty Dancing or Spanish pop hits from the 70s and 80s.
We laughed, we danced, we didn’t miss the night bus, so I can say that the night was a blast. Next party in few weeks? :)
2 comments:
Agnieszka, Anda and I are reading your posts on a regular basis. It is very funny :))
hey u :) I am happy to hear that :) but I will be even happier when you come to visit me in spring/summer. In the meantime just keep reading the blog :)
Post a Comment