Thursday, 20 January 2011

Podwójne urodziny/ Double B-day

Dziś miałam trochę wolniejszy dzień w pracy, więc skorzystałam, żeby napisać zalęgły post o wizycie rodziców Nuno, którzy na święta dostali bilety lotnicze do Barcelony. Termin został wybrany nieprzypadkowo, obejmował bowiem urodziny Nuno i jego mamy. Wizyty gości wiążą się z pewnymi odstępstwami od rutyny, czyli spanie na kanapie (dodatkowo zainwestowaliśmy w nową kołderkę, w elektryczny grzejnik- od półtora miesiąca nie możemy się doprosić naprawy ogrzewania, bo właściciel czeka na decyzje z ubezpieczenia), stołowanie się na mięście z większa niż normalnie częstotliwością oraz długie spacery szlakiem atrakcji turystycznych. Standardowo zaliczyliśmy restaurację brazylijską, tapas bary, restauracje z owocami morza, do tego poleconą przez moją katalońską koleżankę z pracy restauracje specjalizującą się w paelli. Paradeta zachwyciła, restauracja brazylijska okazała sie mała pomyłka, więc następnym razem zabierzemy tam tylko ludzi w naszym przedziale wiekowym, w innych lokalach też były małe wpadki, które tata Nuno nie zostawił bez komentarza…



Co do zwiedzania… Pracowałam, wiec tylko w weekend mogłam im towarzyszyć, Nuno za to wziął zalęgły z zeszłego roku urlop. Zwiedzanie portugalskie jest rożne od zwiedzania polskiego (miałam porównanie, bo moi rodzice spędzili tydzień w Barcelonie ze mną, za czasów mojego Erasmusa). Portugalczycy są bardziej zrelaksowani, nie zrywają się z rana, nie katują się długimi spacerami, robią przerwy a to na kawkę, a to na ciasteczko, wzrokiem wypatrują ławek, a Sagrade Familie jadą zobaczyć na kilka godzin przed odlotem (I to tylko z zewnątrz). Jeden dzień (albo i więcej) poświęcają na zakupy, co w pierwszych dniach zimowych wyprzedaży nie jest dobrym pomysłem.

Ja jestem przyzwyczajona do szybszego chodzenia, do większego zainteresowania, chęci zobaczenia jak najwięcej, a spanie do pozna to dla mnie na wyjazdach strata czasu. Godzinne spacery nie są męczące, a nawet jeśli są, to perspektywa odkrycia nowych miejsc jest wystarczająca rekompensata. Ale ja na odkrywanie nieznanych mi jeszcze zakątków Barcelony mam jeszcze czas, a utarta ścieżkę turystyczna przemierzyłam już kilka razy (i pewnie przyjdzie mi przemierzyć ja jeszcze nieraz), dlatego teraz najważniejsze było, czy to rodzicom Nuno podobał się pobyt.




I had some free time at work, and as they blocked Facebook, I decided to use this moment to write a post about Nuno’s parents’ visit. They got plane tickets as Xmas present, and the date was chosen deliberately so that Nuno and his mum can celebrate their birthday in Barcelona. Every visit means some changes in our every day routine, it includes sleeping on the couch, investing in a new blanket, electric heater (as for more than a month we couldn’t made our landlord repair our heating, as apparently he is waiting forever for some decisions from his insurance company), it means eating out more often than usually (usually for us is 2 times per week top) and being a guide. We went to Nuno’s favourite Brazilian restaurant, some tapas bars, seafood restaurant and to a place specialised in paellas that was recommended by my Catalan colleague. Paradeta was a hit, while Brazilian place was kind of a place where we should only take our friends and no family.



When it came to sightseeing... I had to work, so I only accompanied them during the weekend, but Nuno was a full time guide as he took few days off. Portuguese way of sightseeing differs from Polish one, and I could compare, as my parents visited with me Barcelona during my Erasmus. Portuguese people are more relaxed, they don’t get up early in the morning, they don’t get tired with long walks, as they make a lot of pauses- for a coffee, for some sweets, for a beer, they go to see Sagrada Familia few hours before catching the plane. For them Barcelona is a great city to go for some shopping (especially during rebajas time) and not necessarily to explore Gaudi’s architecture.

For me sightseeing is walking a lot, waking up early, exploring the city for hours and hours and hours, discovering fascinating things around every corner.
But in this case the most important was that Nuno’s parents left Barcelona with good memories, some new clothes and accessories and with plans of returning here in the future.

No comments:

Post a Comment

Thursday, 20 January 2011

Podwójne urodziny/ Double B-day

Dziś miałam trochę wolniejszy dzień w pracy, więc skorzystałam, żeby napisać zalęgły post o wizycie rodziców Nuno, którzy na święta dostali bilety lotnicze do Barcelony. Termin został wybrany nieprzypadkowo, obejmował bowiem urodziny Nuno i jego mamy. Wizyty gości wiążą się z pewnymi odstępstwami od rutyny, czyli spanie na kanapie (dodatkowo zainwestowaliśmy w nową kołderkę, w elektryczny grzejnik- od półtora miesiąca nie możemy się doprosić naprawy ogrzewania, bo właściciel czeka na decyzje z ubezpieczenia), stołowanie się na mięście z większa niż normalnie częstotliwością oraz długie spacery szlakiem atrakcji turystycznych. Standardowo zaliczyliśmy restaurację brazylijską, tapas bary, restauracje z owocami morza, do tego poleconą przez moją katalońską koleżankę z pracy restauracje specjalizującą się w paelli. Paradeta zachwyciła, restauracja brazylijska okazała sie mała pomyłka, więc następnym razem zabierzemy tam tylko ludzi w naszym przedziale wiekowym, w innych lokalach też były małe wpadki, które tata Nuno nie zostawił bez komentarza…



Co do zwiedzania… Pracowałam, wiec tylko w weekend mogłam im towarzyszyć, Nuno za to wziął zalęgły z zeszłego roku urlop. Zwiedzanie portugalskie jest rożne od zwiedzania polskiego (miałam porównanie, bo moi rodzice spędzili tydzień w Barcelonie ze mną, za czasów mojego Erasmusa). Portugalczycy są bardziej zrelaksowani, nie zrywają się z rana, nie katują się długimi spacerami, robią przerwy a to na kawkę, a to na ciasteczko, wzrokiem wypatrują ławek, a Sagrade Familie jadą zobaczyć na kilka godzin przed odlotem (I to tylko z zewnątrz). Jeden dzień (albo i więcej) poświęcają na zakupy, co w pierwszych dniach zimowych wyprzedaży nie jest dobrym pomysłem.

Ja jestem przyzwyczajona do szybszego chodzenia, do większego zainteresowania, chęci zobaczenia jak najwięcej, a spanie do pozna to dla mnie na wyjazdach strata czasu. Godzinne spacery nie są męczące, a nawet jeśli są, to perspektywa odkrycia nowych miejsc jest wystarczająca rekompensata. Ale ja na odkrywanie nieznanych mi jeszcze zakątków Barcelony mam jeszcze czas, a utarta ścieżkę turystyczna przemierzyłam już kilka razy (i pewnie przyjdzie mi przemierzyć ja jeszcze nieraz), dlatego teraz najważniejsze było, czy to rodzicom Nuno podobał się pobyt.




I had some free time at work, and as they blocked Facebook, I decided to use this moment to write a post about Nuno’s parents’ visit. They got plane tickets as Xmas present, and the date was chosen deliberately so that Nuno and his mum can celebrate their birthday in Barcelona. Every visit means some changes in our every day routine, it includes sleeping on the couch, investing in a new blanket, electric heater (as for more than a month we couldn’t made our landlord repair our heating, as apparently he is waiting forever for some decisions from his insurance company), it means eating out more often than usually (usually for us is 2 times per week top) and being a guide. We went to Nuno’s favourite Brazilian restaurant, some tapas bars, seafood restaurant and to a place specialised in paellas that was recommended by my Catalan colleague. Paradeta was a hit, while Brazilian place was kind of a place where we should only take our friends and no family.



When it came to sightseeing... I had to work, so I only accompanied them during the weekend, but Nuno was a full time guide as he took few days off. Portuguese way of sightseeing differs from Polish one, and I could compare, as my parents visited with me Barcelona during my Erasmus. Portuguese people are more relaxed, they don’t get up early in the morning, they don’t get tired with long walks, as they make a lot of pauses- for a coffee, for some sweets, for a beer, they go to see Sagrada Familia few hours before catching the plane. For them Barcelona is a great city to go for some shopping (especially during rebajas time) and not necessarily to explore Gaudi’s architecture.

For me sightseeing is walking a lot, waking up early, exploring the city for hours and hours and hours, discovering fascinating things around every corner.
But in this case the most important was that Nuno’s parents left Barcelona with good memories, some new clothes and accessories and with plans of returning here in the future.

No comments:

Post a Comment