Tuesday 4 December 2012

Kolorowa feeria smaków na Boqueria/ Colorful taste of Boqueria


Po wizycie na targowisku w Porto, dziś zapraszam was na najbarwniejszy mercado, jaki do tej pory widziałam. Pamiętam mój zachwyt, gdy po raz pierwszy weszłam na najstarszy barceloński targ mieszczący się przy najbardziej turystycznej ulicy miasta, Ramblas. To najbardziej kolorowe miejsce Barcelony,  nie licząc może Parku Guell ze słynną kolorową ławką z mozaiki Mam nadzieję, że dzięki kolorowym zdjęciom uda mi się przekonać Was, że zaglądanie na takie „codzienne” miejscówki jest tak samo emocjonujące, jak zwiedzanie znanych zabytków. Na pewno jest smaczniejsze!


Targ Boqueria jest niezwykle fotogenicznym miejscem, a to dzięki sprzedawcom, którzy dbają o prezentację swoich produktów. Nikt tam po prostu nie wrzuci pomidorów do skrzynki czy niezdarnie rozłoży bananów na blacie. Sprzedawcy do perfekcji opanowali misterne układanie piramidek z owoców czy warzyw i sprytnie zza lady wyjmują sztuki, które potem sprzedają (w ten sposób nie niszczą dekoracji). Stragany podzielone są na sektory, każdy specjalizuje się w innym asortymencie, mamy zatem dział rybny, gdzie wprawdzie wielkimi nożami patroszy się ryby. Jest dział mięsny, gdzie od chorizo i innych suszących się szynek, można kupić wszystkie partie świniaka. Są stoiska z jajkami, z przyprawami, z bakaliami…


Nie wiem przy których spędzam najwięcej czasu, czy są to owoce i warzywa, niektóre z nich kompletnie mi nieznane, czy przy owocach morza (i tutaj by się znalazły jakieś, których nie umiałabym pewnie nazwać). By nie poddać się czekoladowej pokusie, szybko przemykam obok stoisk ze słodyczami. Wolę słodycz świeżych owoców, zawsze kupuję jakiś pyszny sok (im dalej od wejścia tym są tańsze i często w promocji typu 3 za 2), czasami sałatkę owocową (ach, co za przedsiębiorczość sprzedawców, do sałatki dołączony jest nawet plastikowy widelec). 


Gdy zgłodniejemy od patrzenia na te wszystkie pyszności, możemy zamówić jakieś tapas w słynnym Pinotxo albo barze Quima z Boqueria (obydwa mają rekomendację Carmen, mojej koleżanki z byłej pracy, która zdradziła mi najlepsze miejscówki, gdzie stołują się lokalni). 

Drażni mnie jedynie, że Boquera nie jest tajnym i strzeżonym sekretem Barcelony, ale pojawia się w każdym przewodniku, a co za tym idzie korytarzami hali, między straganami, krąży tłum turystów, co czasami irytuje sprzedawców, którzy z pokolenia na pokolenie prowadzą stoiska. Trochę przez tych turystów targ zatraca prawdziwy lokalny koloryt. 


Na razie dam wam odpocząć od targów, ale niedługo znowu zabiorę was w podróż po targowisku, na swoją kolej czeka bowiem  Mercado Municipal de São Paulo. 

Po więcej zdjęć zapraszam tradycyjnie już na facebooku.

Czy dla was wizyta na targu to punkt obowiązkowy zwiedzania nieznanego miasta? 


It’s second post in a row dedicated to local markets, last time I took you to an authentic one, located in Porto, today I’m inviting you to the most colorful one I’ve ever been to. I remember my first reaction when I first entered the oldest market in Barcelona, which is found right on the most touristic streets- las Ramblas. I was intimidated by the noise and the colors and at the same time I suddenly realized that smell can have colors. All I wanted to do was to taste those fresh fruits, eat some chocolates, taste some chorizo and jamón… I believe it’s the most colorful place in Barcelona, well, maybe sharing the podium with the famous Park Guell with its bench made of multicolored bench. I hope that thanks to my photos I can convince you that visiting such an ordinary place as food market is as exciting as going to see some famous monuments. It certainly is more tasty!


Boqueria Market is a very photogenic place, thanks the colors, textures, the way products are displayed. Vendors really care about the presentation of their goods, nobody just throw tomatoes into a box or put bananas on top of the counter. They build perfect pyramids instead, and suddenly something as ordinary as onions or tomatoes look sophisticated. Don’t worry if you want to but something, you won’t destroy the display, as smart as they are, you will be given products from behind the counter. Stalls are divided into sectors, each specializing in different products, so we have fish department, where  you can admire skillful vendors guttering fish with huge knives. In another you can but chorizo or jamón or  basically any part of a pig you could think of (probably before seeing them at Boqueria you would think that those were inedible parts, at least I thought that). Let’s not forget about stands with eggs, nuts and raisins, spices,  candies and sweet… you name it.


I can’t decide which are my favorite sector, I usually spend a lot of time in fruits and veggies section (trying to imagine how some exotic fruits would taste) and in seafood one (there are probably some unknown fish or shells here as well). I try not to get tempted by the smell of chocolate, it’s quote easy as in this fruit paradise I prefer the sweetness of fresh fruits, I always buy some delicious juice (the farther away from the entrance, the cheaper they are, and you can often find some promotions, like buy 3 pay for 2) and sometimes  a fruit salad (oh, vendors are really smart, they even give you a plastic fork). It may seem intended only for tourists but I don’t care, the juices really are delicious!


When you get hungry from looking at all those tasty things (well, at least I always do), you can orders some tapas from the famous Pinotxo or Quim de la Boqueria (both are recommended by Carmen, my former work colleague, who shared with me some places where real  Barcelonians eat).

The only thing that irritates me about this mercado, is that it appears in every guide and the hall is filled with tourists with big cameras in their hands who are not even interested that much in food. I would prefer it to be a well kept secret of Barcelona as I think it loses its real localness and charm

The next few posts won’t be food related, as I believe you need some break from local markets and food in general, but soon I will take you for yet another journey through a market place, this time in Brazil, as Mercado Municipal de São Paulo is worth visiting as well.

You can check more photos on Facebook, don’t forget to like my page and comment on the photos you like. 

Do you agree that when discovering a new city you should visit its local market? 

15 comments:

Daga said...

Ubostwiam takie warzywne owocne i rybne markety, wrzaski, specyficzne byly w Londynie sprzedwali warzywa i owoce na " miski " - miska za lunta.

Unknown said...

#Daga, czyli dobrze, że nie tylko ja się tak zachwycam marketami :)

Kasia na Rozdrożach said...

Uwielbiam rynki i przepyszne owoce oraz lokalne specjaly, ktore mozna na nich dostac ;) Musze tylko uwazac, zeby nie dac sie zagadac sprzedawcy, bo na jednym wloskim rynku kupilam caly wor oliwek i suszonych pomidorow w oliwie, ktore kosztowaly majatek i jedlismy je cale wieki ;)

Unknown said...

# Kasia :) no to faktycznie niebezpiecznie! ja staram sie probowac lokalnych smakolykow, ale w ilosciach ograniczonych :)

Anonymous said...

Oh tak, taaaak :)
Uwielbiam tego pana z koktailami, zaraz przy jednym z wejść, po bodajże 2EUR wszystkie smaki świata......

Unknown said...

Uwielbiam te soki, mają świetne połączenia jakieś egzotyczne z kokosem, do tego te kolory!

PaniLewczyk said...

aaaa! daj mi ten soczek! cierpię strasznie, że w Polsce nie można ich kupić! to był codzienny obowiązkowy punkt programu. i te promocje 2 za 1, 3 za 2, a może za 1,5€ soczek i sałatka? mniam, mniam, mniam!!

Unknown said...

Kolejna rzecz do dopisania do listy : czego nam brakuje w Polsce!

Laura said...

Ja targowiska lubię średnio, bo nie lubię ścisku i tłoku, ale takie miejsce bym odwiedziła! Szczwgólnie dla tych owoców! I świeżych ryb, które uwielbiam!

Kasia said...

Uwielbiam ten targ i jestem pewna, że jeśli tylko będę w Barcelonie, to muszę się tam udać :) Za każdym razem gdy oglądam zdjęcia, coraz bardziej mi się podoba :-)

Andy said...

I love la boquería. Aside from all of the people on a busy summer day, it is a great place to get some fresh fruits, nuts, or foods to eat. Barcelona is a great city!

Unknown said...

#Andy, thanks for checking my blog! I miss Barcelona and Boqueria is one of my fav spots in the city, I could spend hours there just taking photos of all the delicious food!

Andzia said...

Super pomysły na zdjęcia z podróży bywają ludzie, którzy nie zwrócili by nawet uwagi na pewne szczegóły, które uwieczniłaś na swoich zdjęciach. A ja też uwielbiam takie szczególiki pamiętać i wyszukiwać w ciekawych miejscach. A te owoce wyglądają przepysznie;-) pozdrawiam

Unknown said...

#Andzia, dzięki za zajrzenie na bloga :) Ja staram się wyszukać takie właśnie małe detale, które według mnie świadczą o klimacie danego miejsca. To smaki, zapachy i detale zapamiętuje z różnych wyjazdów, zabytki jakoś zlewają się

Anonymous said...

I love Bouqeria!
It really is colorful, warm and inviting. Agree with you, the juice is refreshing, delicious and cheap!

Post a Comment

Tuesday 4 December 2012

Kolorowa feeria smaków na Boqueria/ Colorful taste of Boqueria


Po wizycie na targowisku w Porto, dziś zapraszam was na najbarwniejszy mercado, jaki do tej pory widziałam. Pamiętam mój zachwyt, gdy po raz pierwszy weszłam na najstarszy barceloński targ mieszczący się przy najbardziej turystycznej ulicy miasta, Ramblas. To najbardziej kolorowe miejsce Barcelony,  nie licząc może Parku Guell ze słynną kolorową ławką z mozaiki Mam nadzieję, że dzięki kolorowym zdjęciom uda mi się przekonać Was, że zaglądanie na takie „codzienne” miejscówki jest tak samo emocjonujące, jak zwiedzanie znanych zabytków. Na pewno jest smaczniejsze!


Targ Boqueria jest niezwykle fotogenicznym miejscem, a to dzięki sprzedawcom, którzy dbają o prezentację swoich produktów. Nikt tam po prostu nie wrzuci pomidorów do skrzynki czy niezdarnie rozłoży bananów na blacie. Sprzedawcy do perfekcji opanowali misterne układanie piramidek z owoców czy warzyw i sprytnie zza lady wyjmują sztuki, które potem sprzedają (w ten sposób nie niszczą dekoracji). Stragany podzielone są na sektory, każdy specjalizuje się w innym asortymencie, mamy zatem dział rybny, gdzie wprawdzie wielkimi nożami patroszy się ryby. Jest dział mięsny, gdzie od chorizo i innych suszących się szynek, można kupić wszystkie partie świniaka. Są stoiska z jajkami, z przyprawami, z bakaliami…


Nie wiem przy których spędzam najwięcej czasu, czy są to owoce i warzywa, niektóre z nich kompletnie mi nieznane, czy przy owocach morza (i tutaj by się znalazły jakieś, których nie umiałabym pewnie nazwać). By nie poddać się czekoladowej pokusie, szybko przemykam obok stoisk ze słodyczami. Wolę słodycz świeżych owoców, zawsze kupuję jakiś pyszny sok (im dalej od wejścia tym są tańsze i często w promocji typu 3 za 2), czasami sałatkę owocową (ach, co za przedsiębiorczość sprzedawców, do sałatki dołączony jest nawet plastikowy widelec). 


Gdy zgłodniejemy od patrzenia na te wszystkie pyszności, możemy zamówić jakieś tapas w słynnym Pinotxo albo barze Quima z Boqueria (obydwa mają rekomendację Carmen, mojej koleżanki z byłej pracy, która zdradziła mi najlepsze miejscówki, gdzie stołują się lokalni). 

Drażni mnie jedynie, że Boquera nie jest tajnym i strzeżonym sekretem Barcelony, ale pojawia się w każdym przewodniku, a co za tym idzie korytarzami hali, między straganami, krąży tłum turystów, co czasami irytuje sprzedawców, którzy z pokolenia na pokolenie prowadzą stoiska. Trochę przez tych turystów targ zatraca prawdziwy lokalny koloryt. 


Na razie dam wam odpocząć od targów, ale niedługo znowu zabiorę was w podróż po targowisku, na swoją kolej czeka bowiem  Mercado Municipal de São Paulo. 

Po więcej zdjęć zapraszam tradycyjnie już na facebooku.

Czy dla was wizyta na targu to punkt obowiązkowy zwiedzania nieznanego miasta? 


It’s second post in a row dedicated to local markets, last time I took you to an authentic one, located in Porto, today I’m inviting you to the most colorful one I’ve ever been to. I remember my first reaction when I first entered the oldest market in Barcelona, which is found right on the most touristic streets- las Ramblas. I was intimidated by the noise and the colors and at the same time I suddenly realized that smell can have colors. All I wanted to do was to taste those fresh fruits, eat some chocolates, taste some chorizo and jamón… I believe it’s the most colorful place in Barcelona, well, maybe sharing the podium with the famous Park Guell with its bench made of multicolored bench. I hope that thanks to my photos I can convince you that visiting such an ordinary place as food market is as exciting as going to see some famous monuments. It certainly is more tasty!


Boqueria Market is a very photogenic place, thanks the colors, textures, the way products are displayed. Vendors really care about the presentation of their goods, nobody just throw tomatoes into a box or put bananas on top of the counter. They build perfect pyramids instead, and suddenly something as ordinary as onions or tomatoes look sophisticated. Don’t worry if you want to but something, you won’t destroy the display, as smart as they are, you will be given products from behind the counter. Stalls are divided into sectors, each specializing in different products, so we have fish department, where  you can admire skillful vendors guttering fish with huge knives. In another you can but chorizo or jamón or  basically any part of a pig you could think of (probably before seeing them at Boqueria you would think that those were inedible parts, at least I thought that). Let’s not forget about stands with eggs, nuts and raisins, spices,  candies and sweet… you name it.


I can’t decide which are my favorite sector, I usually spend a lot of time in fruits and veggies section (trying to imagine how some exotic fruits would taste) and in seafood one (there are probably some unknown fish or shells here as well). I try not to get tempted by the smell of chocolate, it’s quote easy as in this fruit paradise I prefer the sweetness of fresh fruits, I always buy some delicious juice (the farther away from the entrance, the cheaper they are, and you can often find some promotions, like buy 3 pay for 2) and sometimes  a fruit salad (oh, vendors are really smart, they even give you a plastic fork). It may seem intended only for tourists but I don’t care, the juices really are delicious!


When you get hungry from looking at all those tasty things (well, at least I always do), you can orders some tapas from the famous Pinotxo or Quim de la Boqueria (both are recommended by Carmen, my former work colleague, who shared with me some places where real  Barcelonians eat).

The only thing that irritates me about this mercado, is that it appears in every guide and the hall is filled with tourists with big cameras in their hands who are not even interested that much in food. I would prefer it to be a well kept secret of Barcelona as I think it loses its real localness and charm

The next few posts won’t be food related, as I believe you need some break from local markets and food in general, but soon I will take you for yet another journey through a market place, this time in Brazil, as Mercado Municipal de São Paulo is worth visiting as well.

You can check more photos on Facebook, don’t forget to like my page and comment on the photos you like. 

Do you agree that when discovering a new city you should visit its local market? 

15 comments:

Daga said...

Ubostwiam takie warzywne owocne i rybne markety, wrzaski, specyficzne byly w Londynie sprzedwali warzywa i owoce na " miski " - miska za lunta.

Unknown said...

#Daga, czyli dobrze, że nie tylko ja się tak zachwycam marketami :)

Kasia na Rozdrożach said...

Uwielbiam rynki i przepyszne owoce oraz lokalne specjaly, ktore mozna na nich dostac ;) Musze tylko uwazac, zeby nie dac sie zagadac sprzedawcy, bo na jednym wloskim rynku kupilam caly wor oliwek i suszonych pomidorow w oliwie, ktore kosztowaly majatek i jedlismy je cale wieki ;)

Unknown said...

# Kasia :) no to faktycznie niebezpiecznie! ja staram sie probowac lokalnych smakolykow, ale w ilosciach ograniczonych :)

Anonymous said...

Oh tak, taaaak :)
Uwielbiam tego pana z koktailami, zaraz przy jednym z wejść, po bodajże 2EUR wszystkie smaki świata......

Unknown said...

Uwielbiam te soki, mają świetne połączenia jakieś egzotyczne z kokosem, do tego te kolory!

PaniLewczyk said...

aaaa! daj mi ten soczek! cierpię strasznie, że w Polsce nie można ich kupić! to był codzienny obowiązkowy punkt programu. i te promocje 2 za 1, 3 za 2, a może za 1,5€ soczek i sałatka? mniam, mniam, mniam!!

Unknown said...

Kolejna rzecz do dopisania do listy : czego nam brakuje w Polsce!

Laura said...

Ja targowiska lubię średnio, bo nie lubię ścisku i tłoku, ale takie miejsce bym odwiedziła! Szczwgólnie dla tych owoców! I świeżych ryb, które uwielbiam!

Kasia said...

Uwielbiam ten targ i jestem pewna, że jeśli tylko będę w Barcelonie, to muszę się tam udać :) Za każdym razem gdy oglądam zdjęcia, coraz bardziej mi się podoba :-)

Andy said...

I love la boquería. Aside from all of the people on a busy summer day, it is a great place to get some fresh fruits, nuts, or foods to eat. Barcelona is a great city!

Unknown said...

#Andy, thanks for checking my blog! I miss Barcelona and Boqueria is one of my fav spots in the city, I could spend hours there just taking photos of all the delicious food!

Andzia said...

Super pomysły na zdjęcia z podróży bywają ludzie, którzy nie zwrócili by nawet uwagi na pewne szczegóły, które uwieczniłaś na swoich zdjęciach. A ja też uwielbiam takie szczególiki pamiętać i wyszukiwać w ciekawych miejscach. A te owoce wyglądają przepysznie;-) pozdrawiam

Unknown said...

#Andzia, dzięki za zajrzenie na bloga :) Ja staram się wyszukać takie właśnie małe detale, które według mnie świadczą o klimacie danego miejsca. To smaki, zapachy i detale zapamiętuje z różnych wyjazdów, zabytki jakoś zlewają się

Anonymous said...

I love Bouqeria!
It really is colorful, warm and inviting. Agree with you, the juice is refreshing, delicious and cheap!

Post a Comment