Sunday 10 February 2013

Zimowy spacer po plaży/ Winter beach walk


Dzisiejszy post pisany jest ze specjalną dedykacją dla Pauliny, która domagała się postów irlandzkich.
Ostatnio uskarżam się na brak weny, do tego doszła niespodziewana i nieplanowana podróż do domu, a na dokładkę absolutny zastój w podróżowaniu. To się niedługo zmieni, bo już na przyszły weekend zaplanowaliśmy wypad do Dublina (aż nam wstyd, że tak długo nam to zajęło). Ja podróży, choćby najkrótszych i najbliższych, potrzebuję jak powietrza i alergicznie reaguję, jeśli 2 weekendy pod rząd niczym się od siebie nie różnią (dla mnie spokój i rutyna, to 2 najgorsze określenia, których można użyć). Tak się jednak złożyło, że irlandzka pogoda (nie myślałam, że aż taki wpływ będzie miała na moje życie i że wpadnę w jakiś marazm i odrętwienie) nie sprzyjała planowaniu weekendowych eskapad. 


Powinnam wziąć przykład z Irlandczyków z krwi i kości, którym deszcze i zimno nie straszne i nie pozwalają oni, by pogoda determinowała ich życie. Tak więc mimo strug (umiarkowanych) deszczu  można zobaczyć dzieci i dorosłych jeżdżących na rowerze czy rolkach. Nie mogliśmy być gorsi i mimo niezbyt korzystnych warunków atmosferycznych wybraliśmy się na Salthill, by pospacerować brzegiem oceanu. I wiecie co? Jak się ma dobrą kurtkę przeciwdeszczową to pogoda wcale nie taka straszna jak ją malują!


Od przyszłego weekendu będziemy się więcej po Irlandii poruszać (dwie zaplanowane wizyty polskich znajomych na pewno nam w tym pomogą), więc w najbliższych tygodniach blog powinien zostać zdominowany przez posty o Zielonej Wyspie. Cieszycie się? 


Paulina and some other friends and family members were asking me why there are no new post about Ireland on the blog. So this short post with explanation is written with a special dedication for them. 
In the last weeks, to write a new post was the last thing I was feeling like doing: I totally lacked inspiration for new entries, I had to unexpectedly travel home for few days and I didn’t visit any new places. Fortunately we are working on changing the last point: we are planning a weekend gateway in Dublin next week (it really took us quite a time) and we have our friends visiting us so we won’t have any excuse not to go with them to explore some unknown Irish regions over the weekends. I really miss traveling, planning even the shortest travels gives me so much pleasure and something to look forward during the day to day routine. I can only blame the weather which can be a lame excuse for not leaving Galway. Before moving to Ireland I had no idea that weather could have such an impact on my life. 


I believe I should just follow the example of the real Irish people who don’t allow rain and cold affect their lives. You see the families going for walk, rain or no rain, small children riding a bicycle or skating, people running… Well, if they stayed home every time it rains, they wouldn’t do much, so it’s logic just to ignore the unfavorable weather conditions. We couldn’t be worse so we sucked it up and went for a walk along the ocean. And you know what? With a good rain jacket weather is not that scary! More Irish posts to follow…soon… :)

6 comments:

Kasia na Rozdrożach said...

Oczywiscie, ze sie cieszymy! (no dobra, ja sie ciesze ;)).
A taka zima nad morzem tez ma to cos... chociaz bez porownania z latem nad morzem ;)

Nie daj sie deszczowi, Aga! Pozdro :))

Pola said...

Bardzo się cieszymy :)

widoki pokazałaś nam naprawdę niesamowite, może deszczowo, ale naprawdę pięknie!

Unknown said...

Z wlasnego doswiadczenia moge Was zapewnic, ze do wszystkiego da sie przyzwyczaic - wliczajac w to irlandzka aure :) Poki poziomy deszcz nie doprowadza do szalu, nie ma tragedii. Poza tym juz niedlugo wiosna! Z reguly wczesniej przychodzi do Irlandii niz do Polski ;)

monika jall said...

mam nadzieje, ze u Ciebie aura lepsza, choc troszeczke. u mnie pogoda pod psem: zacinajacy deszcze ze sniegiem, wiatr, przerazliwy ziab...

Unknown said...

@ Kasia: przyznaję bez bicia, że dałam się deszczowi przez ostatnie 3 miesiące, ale teraz się zbuntowałam i nie pozwolę mu wywierać wpływu na moje plany i podróże!

@Pola- przyznaję, że jestem raczej fanką tropików i dużych miast, ale Galway i cała Irlandia ma w sobie dużo uroku

@ Rysia, dajesz mi nadzieję :) I jak prawisz, byle d wiosny :)

@ Monika, tutaj jest w kratkę, choć śniegu nie ma... u mnie problemem było ostatnio nastawienie do tej pogody..

Anonymous said...

Pewnie, że się cieszę :)

Post a Comment

Sunday 10 February 2013

Zimowy spacer po plaży/ Winter beach walk


Dzisiejszy post pisany jest ze specjalną dedykacją dla Pauliny, która domagała się postów irlandzkich.
Ostatnio uskarżam się na brak weny, do tego doszła niespodziewana i nieplanowana podróż do domu, a na dokładkę absolutny zastój w podróżowaniu. To się niedługo zmieni, bo już na przyszły weekend zaplanowaliśmy wypad do Dublina (aż nam wstyd, że tak długo nam to zajęło). Ja podróży, choćby najkrótszych i najbliższych, potrzebuję jak powietrza i alergicznie reaguję, jeśli 2 weekendy pod rząd niczym się od siebie nie różnią (dla mnie spokój i rutyna, to 2 najgorsze określenia, których można użyć). Tak się jednak złożyło, że irlandzka pogoda (nie myślałam, że aż taki wpływ będzie miała na moje życie i że wpadnę w jakiś marazm i odrętwienie) nie sprzyjała planowaniu weekendowych eskapad. 


Powinnam wziąć przykład z Irlandczyków z krwi i kości, którym deszcze i zimno nie straszne i nie pozwalają oni, by pogoda determinowała ich życie. Tak więc mimo strug (umiarkowanych) deszczu  można zobaczyć dzieci i dorosłych jeżdżących na rowerze czy rolkach. Nie mogliśmy być gorsi i mimo niezbyt korzystnych warunków atmosferycznych wybraliśmy się na Salthill, by pospacerować brzegiem oceanu. I wiecie co? Jak się ma dobrą kurtkę przeciwdeszczową to pogoda wcale nie taka straszna jak ją malują!


Od przyszłego weekendu będziemy się więcej po Irlandii poruszać (dwie zaplanowane wizyty polskich znajomych na pewno nam w tym pomogą), więc w najbliższych tygodniach blog powinien zostać zdominowany przez posty o Zielonej Wyspie. Cieszycie się? 


Paulina and some other friends and family members were asking me why there are no new post about Ireland on the blog. So this short post with explanation is written with a special dedication for them. 
In the last weeks, to write a new post was the last thing I was feeling like doing: I totally lacked inspiration for new entries, I had to unexpectedly travel home for few days and I didn’t visit any new places. Fortunately we are working on changing the last point: we are planning a weekend gateway in Dublin next week (it really took us quite a time) and we have our friends visiting us so we won’t have any excuse not to go with them to explore some unknown Irish regions over the weekends. I really miss traveling, planning even the shortest travels gives me so much pleasure and something to look forward during the day to day routine. I can only blame the weather which can be a lame excuse for not leaving Galway. Before moving to Ireland I had no idea that weather could have such an impact on my life. 


I believe I should just follow the example of the real Irish people who don’t allow rain and cold affect their lives. You see the families going for walk, rain or no rain, small children riding a bicycle or skating, people running… Well, if they stayed home every time it rains, they wouldn’t do much, so it’s logic just to ignore the unfavorable weather conditions. We couldn’t be worse so we sucked it up and went for a walk along the ocean. And you know what? With a good rain jacket weather is not that scary! More Irish posts to follow…soon… :)

6 comments:

Kasia na Rozdrożach said...

Oczywiscie, ze sie cieszymy! (no dobra, ja sie ciesze ;)).
A taka zima nad morzem tez ma to cos... chociaz bez porownania z latem nad morzem ;)

Nie daj sie deszczowi, Aga! Pozdro :))

Pola said...

Bardzo się cieszymy :)

widoki pokazałaś nam naprawdę niesamowite, może deszczowo, ale naprawdę pięknie!

Unknown said...

Z wlasnego doswiadczenia moge Was zapewnic, ze do wszystkiego da sie przyzwyczaic - wliczajac w to irlandzka aure :) Poki poziomy deszcz nie doprowadza do szalu, nie ma tragedii. Poza tym juz niedlugo wiosna! Z reguly wczesniej przychodzi do Irlandii niz do Polski ;)

monika jall said...

mam nadzieje, ze u Ciebie aura lepsza, choc troszeczke. u mnie pogoda pod psem: zacinajacy deszcze ze sniegiem, wiatr, przerazliwy ziab...

Unknown said...

@ Kasia: przyznaję bez bicia, że dałam się deszczowi przez ostatnie 3 miesiące, ale teraz się zbuntowałam i nie pozwolę mu wywierać wpływu na moje plany i podróże!

@Pola- przyznaję, że jestem raczej fanką tropików i dużych miast, ale Galway i cała Irlandia ma w sobie dużo uroku

@ Rysia, dajesz mi nadzieję :) I jak prawisz, byle d wiosny :)

@ Monika, tutaj jest w kratkę, choć śniegu nie ma... u mnie problemem było ostatnio nastawienie do tej pogody..

Anonymous said...

Pewnie, że się cieszę :)

Post a Comment